Czy to już jest koniec?
Eamon Sullivan postanowił, że nie będzie startował w 2013 roku. Australijski pływak chce odpocząć po nieudanym sezonie olimpijskim i zregenerować siły po operacji ramienia. Pozostaje jednak pytanie, czy jeden z najlepszych sprinterów w historii znajdzie jeszcze motywację, by po takiej przerwie wrócić do startów.
Sullivan powiedział Australijskim mediom, że chciałby wystartować jeszcze na Igrzyskach w 2016 roku, które odbędą się w Rio de Janeiro, ale nie wie w jakim stanie będzie wtedy jego ciało. Póki co chce pozostać w swoim rodzinnym Perth i dopiero po przerwie podjąć decyzję czy jest w stu procentach gotowy na kolejny cykl przygotowań do najważniejszej imprezy sportowej czterolecia. W przypadku powrotu, jego pierwszym startem miałyby być krajowe kwalifikacje do Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej w 2014 roku. Natomiast, gdyby ostatecznie udało mu się wystartować w Brazylii, zostałby pierwszym australijskim pływakiem, który zaliczyłby występy na czterech Igrzyskach Olimpijskich.
Pływak z Antypodów jest dwukrotnym Mistrzem Świata. Wraz z kolegami triumfował w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym w Melbourne w 2007 roku (do tego dorzucił jeszcze brąz na 100 m kraulem). Najlepszy był także w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym cztery lata później w Szanghaju. Bez wątpienia najlepiej wspomina jednak Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Tam zajął drugie miejsce na 100 m stylem dowolnym, przegrywając zaledwie o jedenaście setnych z Alainem Bernardem, a dodatkowo zdobył srebro i brąz w wyścigach drużynowych (w sztafecie stylem zmiennym Australijczycy przegrali tylko z Amerykanami, a na dystansie 4x100 m stylem dowolnym stanęli na najniższym stopniu podium).
W 2008 roku Sullivan był też posiadaczem rekordów świata na 50 i 100 m kraulem w tym samym czasie (piąty taki przypadek w historii). Jego walka o najlepsze wyniki w historii pływania z Alainem Bernardem przebiegała wtedy w niesamowity sposób. Na dystansie 50 m stylem dowolnym 17. lutego 2008 roku, podczas Mistrzostw Nowej Południowej Walii, uzyskał czas 21.56 s, bijąc niemal ośmioletni rekord Aleksandra Popowa. Jego osiągnięcie już sześć dni później przebił Francuz, osiągając na Mistrzostwach Europy 21.50 s. Na odpowiedź Sullivana nie trzeba było długo czekać. Jeszcze przed końcem lutego, podczas kwalifikacji olimpijskich, sprowadził rekord świata do niebotycznego wyniku 21.28 s! Stracił go dopiero w kwietniu 2009 roku na rzecz... innego Francuza, Fredericka Bousqueta. Z kolei na dwukrotnie dłuższym dystansie mieli okazję zmierzyć się ze sobą na Igrzyskach w Pekinie. Tak jak już wspomniałem - tam Sullivan ostatecznie przegrał walkę o złoto, ale do kraju wracał z najlepszym wynikiem w historii. Najpierw uzyskał rekordowy czas 47.24 s na pierwszej zmianie sztafety 4x100 m stylem dowolnym. Bernard odpowiedział w pierwszym półfinale rywalizacji indywidualnej. Kontra Australijczyka była natychmiastowa - 47.05 s w drugim wyścigu półfinałowym. Wynik, który przetrwał do kwietnia 2009 roku, a pobił go oczywiście... Bernard.
W Londynie Sullivan zaliczył słaby występ. W finale 50 m stylem dowolnym był ostatni, a dodatkowo nabawił się w nim kontuzji lewego mięśnia dwugłowego ramienia i musiał się poddać operacji. Teraz wraca do zdrowia, ale czy wróci do zawodowego pływania?