Montreal 2013: Medal coraz bliżej
Jacek Czech zajął czwarte miejsce w swoim pierwszym starcie podczas Mistrzostw Świata osób niepełnosprawnych, które odbywają się w Montrealu. Polakowi nie udało się niestety zdobyć medalu na dystansie 50 m stylem grzbietowym (S2), ale jego rezultat to jak na razie najlepsze osiągnięcie polskich pływaków w kanadyjskim mieście. Rewelacyjnie podczas czempionatu globu spisują się za to Ukraińcy, którzy średnio na podium stają dwanaście razy dziennie!
Życiowa historia 39-letniego Jacka Czecha jest absolutnie niewiarygodna. Był młodym, osiemnastoletnim chłopcem, kiedy postanowił podczas pobytu nad jeziorem skoczyć do wody na główkę. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ten pomysł całkowicie zmieni jego życie. Kilka chwil później wszystko się zmieniło. Skok był tak nieszczęśliwy, że tarnobrzeżanin uszkodził sobie rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym. Życie uratował mu przypadkowy przechodzień, ale skutki urazu były dramatyczne: tetraplegia, a więc paraliż czterokończynowi i wózek inwalidzki. Wielu załamałoby się na dobre. On się nie poddał, chciał wrócić do sprawności. Pływanie miało być dla niego formą rehabilitacji, ale szybko stało się czymś więcej. Rozpoczął treningi (w międzyczasie zaliczył też przygodę z szermierką) i już w 2005 roku wystąpił w swoich pierwszych Mistrzostwach Polski. W Gorzowie Wielkopolskim na dystansie 50 m stylem grzbietowym bez problemów pokonał wicemistrza paraolimpijskiego, Mirosława Piesaka.
W jego głowie na pewno zrodziła się myśl o wyjeździe na Igrzyska do Pekinu. Natrafił jednak na kolejny problem. W 2006 roku, podczas klasyfikacji międzynarodowej, dostał grupę niepełnosprawności S3, co skutkowało tym, że był zmuszony rywalizować z bardziej sprawnymi rywalami. Marzenia o wyjeździe do Chin prysły jak bańka mydlana. Ale Czech postawił na swoim i walczył o przyznanie mu kategorii S2. Odwołanie do Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego dało pozytywny skutek i już w 2009 roku Polak pojechał na Mistrzostwa Europy do Reykjaviku. Przywiózł z nich dwa srebrne medale. Rok później został w Eindhoven trzykrotnym wicemistrzem świata (50 i 100 m stylem dowolnym, a także 50 m stylem grzbietowym). Jedynym, który był szybszy był Rosjanin, Dmitrii Kokarev. Zbliżały się Igrzyska w Londynie, powróciły marzenia o wyjeździe na najważniejszą dla niepełnosprawnych imprezę sportową czterolecia. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem, ale na zawodach w stolicy Wielkiej Brytanii jak królik z kapelusza wyskoczył Yang Yang. Niesamowity Chińczyk zdobył trzy złote medale w konkurencjach, w których startował Polak. Dla Czecha Igrzyska były pechowe, zajął dwukrotnie czwarte (50 i 100 m stylem dowolnym) i raz piąte miejsce (50 m stylem grzbietowym). Pływak z Tarnobrzegu nie zwykł się poddawać, więc i po powrocie do kraju zacisnął zęby i po wyleczeniu kontuzji wrócił do ciężkich treningów. Podczas czerwcowych Mistrzostw Polski w Szczecinie imponował swoją dyspozycją. Był w życiowej formie, rekord życiowy na dystansie 50 m stylem grzbietowym pobił o niemal cztery sekundy. Na 100 m stylem dowolnym było jeszcze lepiej. Wynik z Londynu poprawił o siedem sekund. Taki rezultat w ubiegłym roku dałby mu srebrny medal! Pokazał tym samym, że wciąż jest w nim olbrzymi potencjał i możliwość progresu. W życiu również radzi sobie coraz lepiej. Samodzielnie jeździ specjalnie przystosowanym samochodem, a także może się pochwalić ukończonymi studiami. Kto wie, być może już wkrótce na jego ścianie zawisną kolejne medale Mistrzostw Świata, a w ramce na szafce pojawi się wymarzone zdjęcie z ceremonii dekoracji na Igrzyskach Paraolimpijskich w Rio de Janeiro...
W środę jeszcze się nie udało. Czech wszedł do finału 50 m stylem grzbietowym z szóstym czasem (1:14.06), ale już w samym wyścigu medalowym był znacznie szybszy. Rezultat 1:09.66 nie wystarczył jednak do medalu. Skończyło się na czwartej pozycji. Gdyby powtórzył wynik ze Szczecina, byłby trzeci. Tymczasem do miejsca na podium zabrakło sporo. Brązowy medalista, Aristeidis Makrodimitris z Grecji, był szybszy o niemal cztery sekundy. Zdecydowanie najlepszy okazał się natomiast obrońca tytułu, Dmitrii Kokarev. Rosjanin już w kwalifikacjach odebrał rekord świata niesamowitemu Yang Yangowi z Chin, który w Montrealu nie wystartował. Kokarev rano uzyskał czas 59.42 s, zostając tym samym pierwszym człowiekiem w tej kategorii niepełnosprawności, który złamał granicę jednej minuty! W finale popłynął już wolniej (1:00.93), ale nikt nie był w stanie mu zagrozić.
Niesamowitą dyspozycję prezentują w Montrealu Ukraińcy, którzy po trzech dniach mają już na swoim koncie trzydzieści sześć medali, w tym aż czternaście złotych! Wczoraj do kolekcji dołożyli kolejne sześć krążków z najcenniejszego kruszcu. W dwóch przypadkach pierwsze miejsca okraszali rekordami świata. Na dystansie 200 m stylem zmiennym (SM12) Danylo Chufarov poprawił osiągnięcie swojego rodaka, Maksyma Veraksy, o dwadzieścia cztery setne sekundy (2:10.87). Zdecydowanie najlepszy czas w historii uzyskała także żeńska sztafeta Ukrainek 4x50 m stylem dowolnym (2:37.16). Łącznie podczas wczorajszego dnia na Mistrzostwach Świata padło siedem rekordów globu!
Czwartego dnia Mistrzostw Świata w rywalizacji weźmie udział trójka naszych reprezentantów. Na dystansie 50 m stylem dowolnym (S12) miejsca na podium będzie broniła Joanna Mendak, brązowa medalistka z 2010 roku, z Eindhoven. W Londynie w tej konkurencji zajęła piąte miejsce. Start kwalifikacji z jej udziałem zaplanowano na 16:36. Wcześniej, o 15:23, w wodzie powinna znaleźć się Paulina Woźniak, która popłynie na 100 m stylem klasycznym (SB8). Nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby rywalizacja zakończyła się dokładnie w taki sam sposób jak na ubiegłorocznych Igrzyskach, z których Polka przywiozła brązowy medal, przegrywając tylko z Rosjanką Olesyą Vladykiną i Claire Cashmore z Wielkiej Brytanii.
Bezpośrednio w finale (o 23:11 polskiego czasu) tej konkurencji wystąpi Krzysztof Paterka. Piąty zawodnik Igrzysk Paraolimpijskich i brązowy medalista poprzednich Mistrzostw Świata w tej konkurencji ma trzeci czas zgłoszenia spośród ósemki zawodników, którzy mają przystąpić do rywalizacji. Wszystko dlatego, że w wieczornym wyścigu nie popłyną dwaj medaliści z Londynu: Matthew Cowdrey z Australii, który był w ubiegłym roku drugi, a także trzeci na finiszu Holender Maurice Deelen. Paterka, dla którego będzie to jedyny start w Montrealu, podczas tegorocznych Mistrzostw Polski uzyskał czas gorszy od tego ze stolicy Wielkiej Brytanii o niemal pięć sekund. Miejmy nadzieję, że w Kanadzie będzie w stanie się poprawić.