MŚ: Węgierska królowa
Katinka Hosszu była dziś nie do zatrzymania. Wyjątkowo zależało jej na złocie na 200 m stylem zmiennym. Do tego stopnia, że była w stanie zrezygnować z dalszego udziału w rywalizacji na dystansie 100 m stylem grzbietowym. A przecież Węgierka pływa tyle, ile tylko można. W poniedziałek zwyciężył rozsądek, zwyciężyła Węgierka.
Imponowała od pierwszego startu w tej konkurencji, ale w finale jej dominacja sięgnęła apogeum. Uzyskała czas 2:07.92 i drugą zawodniczkę wyprzedziła o niemal półtorej sekundy. Ostatni raz z tak olbrzymią przewagą nad rywalkami w tej konkurencji zwyciężała dokładnie dziesięć lat temu, również w Barcelonie, Yana Klochkova z Ukrainy. Łatwo zgadnąć natomiast kto zajął dziś pozycję za zwyciężczynią. Trzecie srebro na tegorocznych Mistrzostwach Świata wywalczyła bowiem Alicia Coutts z Australii. Wczoraj była załamana po występie na ostatniej zmianie sztafety 4x100 m stylem dowolnym, dziś na pewno trochę podbudowała się psychicznie, ale wciąż brakuje jej medalu z najcenniejszego kruszczu.
Na najniższym stopniu podium, ku uciesze kibiców zgromadzonych w Palau Sant Jordi, stanęła Mireia Belmonte Garcia. Hiszpanka uzyskała czas 2:09.45, poprawiła rekord swojego kraju, a ostatnie pięćdziesiąt metrów w stylu dowolnym pokonała nawet o siedem setnych sekundy szybciej od obrończyni tytułu Ye Shiwen, która przecież właśnie na czwartej długości basenu miała mijać kolejne zawodniczki w drodze po kolejne złoto. Chinka sprawiała wrażenie kompletnie zagubionej w tym wyścigu i rywalizację zakończyła poza podium. Czy odbuduje się przed startem na dwukrotnie dłuższym dystansie?