Wywiady

Anna Dowgiert: Kadra odbudowała mnie na nowo

Marcin Ryszka 2016-08-22 21:48

Ma dwadzieścia sześć lat, a w swoim pływackim CV może pochwalić się występami na dwóch igrzyskach olimpijskich. W Rio de Janeiro zaprezentowała się na 50 m stylem dowolnym i w sztafecie kraulistek. O przygotowaniach, samych startach i o tym, jak pokonała swój prywatny kryzys, porozmawialiśmy z zawodniczką Śląska Wrocław, Anną Dowgiert.

Masz 26 lat, a w swoim życiu reprezentowałaś nasz kraj już na dwóch igrzyskach. Jak porównałabyś te dwie imprezy?

Nie wiem co mogę powiedzieć. Na pewno w Rio czułam się o wiele mocniejsza niż w Londynie. W 2012 roku to była moja praktycznie pierwsza duża międzynarodowa impreza, nie wliczając mistrzostw Europy, na których wypełniłam minimum. Nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać i zostałam rzucona na głęboką wodę. Zaprezentowałam się wtedy średnio i w Rio liczyłam na to, że będzie już o wiele lepiej. Razem z trenerem staraliśmy się, aby ciążąca presja nie przeszkodziła mi w starcie. Jednak coś nie poszło po mojej myśli. Na igrzyskach wygrywają ci najmocniejsi. Widziałam po najlepszych zawodniczkach świata, że idąc na start czują się zupełnie rozluźnione. Nie było po nich widać żadnego stresu. Można powiedzieć, że ja czuje się tak np. na eliminacjach na mistrzostwach Polski, bo wiem że jeśli popłynę nawet sporo gorzej od mojego rekordu życiowego to i tak awansuję dalej.

Czyli można powiedzieć, że Ty na takich dużych międzynarodowych zawodach obserwując najlepsze zawodniczki świata czujesz się podobnie, jak młode dziewczyny w naszym kraju, dla których już eliminacje mistrzostw Polski to ogromny stres?

Coś może w tym być. (śmiech) Zastanawiam się, że nam jako Polakom brakuje właśnie takiej mentalności zwycięzców. Mi na pewno! Dlatego staram się nad tym pracować, ale przede mną jeszcze długa droga!

A patrząc ze strony organizacyjnej, co możesz powiedzieć o igrzyskach w Londynie i Rio?

Jeśli miałabym jeszcze raz wybierać, to chciałabym pojechać do Londynu. Tam ze strony organizacyjnej było wszystko na wyższym poziomie. Lepsza wioska, smaczniejsze jedzenie, ale Brazylijczykom nie można odmówić tego, że się starali.

W Rio zaprezentowałaś się dwukrotnie. Na początku zmagań na pływalni razem z koleżankami wystartowałaś w wyścigu sztafetowym 4 x 100m stylem dowolnym.

Bardzo potrzebowałam tego startu. Pamiętam, że po pierwszej długości basenu byłam pełna optymizmu. Międzyczas też był bardzo dobry, 25.27. Oczywiście z czasu lotnego, ale czas jest łapany na nogi więc trochę się to wyrównuje. Na drugiej długości nie było już tak łatwo i mówiąc potocznie lekko mnie ścięło. Mówi się, że płynąc 100m pierwszy basen płynie się rozumem, a drugi sercem. W moim przypadku płynęłam chyba wszystkimi organami, ponieważ wszystko mnie bolało. (śmiech)

Mówi się, że igrzyska to bardzo wyjątkowa impreza dla sportowca. Co Ty zapamiętasz z Rio? Czy coś szczególnie zapadło Ci w pamięć?

Mogę spokojnie powiedzieć, że jest to niepowtarzalna okazja do oglądania z bliska najlepszych, analizowania tego jak zachowują się na rozgrzewce czy już przed samym startem. Oczywiście chciałabym powiedzieć, że z igrzysk zapamiętam jak ustanawiałam rekord Polski, ale tak niestety nie było.

Ja twierdze, że sam wyjazd na igrzyska to ogromny sukces każdego zawodnika.

Oczywiście, że tak. Jednak jeśli już jedziesz na takie zawody, to każdy spodziewa się tego, że będziesz walczył o medale. Ja jako zawodniczka oczywiście daje z siebie wszystko, żeby tak było. Jednak niestety nie ma co się oszukiwać - do najlepszych na świecie jeszcze mi sporo brakuje. Ciągle nie zmieniam swojego celu i zrobię wszystko, aby poprawić rekordy życiowe i zarazem rekordy Polski.

Jak wspomniałem na początku, startowałaś w Londynie i w Rio. Do Brazylii pojechała najliczniejsza reprezentacja pływaków w historii.

Fajnie, że była nas aż tak liczna grupa. Było nas widać, słychać właśnie jako team. Oczywiście, że nie ma co ukrywać, że atmosfera nie była tak radosna jak na mistrzostwach świata w Kazaniu, ale wyniki też niestety nie były takie dobre. Wiem jednak z własnych obserwacji jaki ogrom pracy przez nas został włożony w przygotowania i wiem, że jeszcze Was pozytywnie zaskoczymy… Jako team.

Co możesz powiedzieć o swoich przygotowaniach do igrzysk?

Trenowałam bardzo ciężko i wydaje mi się, że wszystko robiłam najlepiej jak potrafię. Wiem, że niektórzy zawodnicy narzekali na szkolenie centralne i szanuję ich zdanie. Ja muszę powiedzieć, że wyjazdy kadrowe wiele mi dały - to że trafiłam do trenera Szymańskiego i jego grupy. Po marnym występie na mistrzostwach Europy w Berlinie dopadł mnie kryzys. Po głowie chodziło mi nawet, aby zrezygnować... Ale jaki widać, dałam sobie druga szansę.

Skąd to wszystko się wzięło?

Ciężko powiedzieć. Trenowanie w klubie na co dzień też nie jest łatwe. Jeśli jedziesz na kadrę, to wiesz że tam wszyscy przyjechali ciężko pracować, że to są najlepsi zawodnicy w naszym kraju, osoby od których można sie wiele nauczyć. W klubie nie zawsze tak jest i niektórzy zawodnicy pracują z musu. W takiej atmosferze można stracić motywację. Ja na zgrupowaniach mogłam trenować z takimi zawodnikami choćby jak Kacper Majchrzak, który tryska optymizmem na odległość. Treningi z taką sparingpartnerką jak Kasia Wilk to czysta przyjemność. Gdy patrzyłam z boku, jak treningi realizowali Wojtek Wojdak i Filip Zaborowski, to nie mogłam wyjść z podziwu. W takim klimacie można pracować i wiem, że kadra odbudowała mnie na nowo.

Ty jako sprinterka również jesteś w stanie pływać wymagające zadania. Pamiętam sytuacje jak pojawiłaś się gościnnie na jednym z treningów na AGH w Krakowie i zadanie 10x300m kraulem zrealizowałaś w bardzo imponujący sposób.

Rzeczywiście coś takiego było (śmiech) i cieszę się, że utarłam nosa paru chłopakom. Ludzie często mają mylne spostrzeżenie "sprintera". Wiadomo, że nie pływamy aż tylu kilometrów co "średniacy i dystans", ale swoją pracę w wodzie trzeba również wykonać. Na jednym z treningów potrafiłam kwasić się grubo ponad 20milimoli, a to strasznie boli.

Chciałabyś coś powiedzieć na koniec?

Z tego miejsca na pewno jeszcze raz chciałam podziękować wszystkim osobom z kadry, które w ciężkim momencie wyciągnęły mnie z dołka. Jestem świadoma pracy, którą wykonałam i mam nadzieję, że w przyszłości to wszystko zaprocentuje.