Jan Świtkowski: Nie zaprezentowałem się tak jak chciałem
Do Rio jechał jako jedna z naszych medalowych nadziei. Niestety swojego debiutanckiego występu na igrzyskach olimpijskich nie może zaliczyć do udanych. Na dystansie 200 m stylem motylkowym zajął siedemnaste miejsce, sensacyjnie odpadając w eliminacjach. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z zawodnikiem Skarpy Lublin Janem Świtkowskim.
Igrzyska w Rio, jeśli chodzi o pływaków, przeszły już do historii. Jak podsumujesz swój występ?
Cóż mogę powiedzieć. Na pewno nie zaprezentowałem się tak jak chciałem. Nie udało mi się awansować do półfinału w mojej koronnej konkurencji i jestem bardzo rozczarowany.
Oczywiście teraz możemy gdybać, co by się stało gdybyś jednak awansował dalej. Czy w eliminacjach dałeś z siebie 100%? Czy może czułeś jeszcze jakieś rezerwy?
Płynąłem mocno. Tak jak wspominałem już we wcześniejszych rozmowach - czułem, że płynę szybciej i bardzo zdziwiłem się wynikiem, który wyświetlił się na tablicy Wiadomo, że na 200 ostatnią długość pływa się już ile tylko ma się sił. W eliminacjach tego nie zrobiłem, nie mogłem się zebrać. W całym sezonie miałem problemy z rozkładem tempa i rano popłynąłem dokładnie tak jak nie powinienem. Wiadomo, że popołudniowe starty przeważnie są lepsze. Nie ma jednak co się zastanawiać, co by było gdyby.
W ostatnim czasie w polskim środowisku pływackim można było usłyszeć komentarze osób niezadowolonych z atmosfery, która panowała w polskiej grupie.
Należy jednak pamiętać, że były to wypowiedzi pojedynczych osób, rzekomo wypowiadających się w imieniu wszystkich. Zanim zaczniemy rozliczać wszystkich wokoło, może warto by było zastanowić się na początek nad sobą. Jeśli się pływa przez ostatnie kilka lat na tym samym poziomie, to trzeba skończyć obwiniać trenerów za to, że znowu nie wyszło. Ja osobiście czułem się w na zgrupowaniach bardzo dobrze. Wszyscy przygotowywaliśmy się do mistrzostw świata w Kazaniu w ten sam sposób. Jeśli komuś coś nie odpowiadało, to mógł przygotowywać się na własną rękę, albo przynajmniej zgłaszać pretensje wcześniej. Ciężko też o dobrą atmosferę w grupie, jeśli wyniki nie są dobre. Najpierw odpadłem ja, później Radek. Wszyscy się chwytali za głowy i nie wiedzieli co się dzieje.
Wracając jeszcze do Twojego występu. Teraz pewnie przyjdzie czas na wyciąganie wniosków.
Na pewno nie jest tak, że zawiodła jedna rzecz. Na to będzie się składać kilka różnych rzeczy. Delfinem od jakiegoś czasu pływało mi się bardzo zmiennie. Jednego dnia na treningu było bardzo fajnie, a na drugi dzień już bardzo słabiutko. Czasy były takie jak przed Kazaniem, często nawet lepsze. W tym sezonie w każdym wyścigu zawsze brakowało tego jednego miejsca czy jednej dziesiątej. Gdyby raz mi zabrakło, można by zwalać na pecha, ale jeśli zdarza się to wielokrotnie, to znaczy, że to ja temu szczęściu wystarczająco nie pomogłem. Powoli już dochodzi do mnie co zrobiłem nie tak i co mogłem zrobić lepiej. Z innymi się rozliczę, jak już sam ze sobą się rozgrzeszę.