Aleksandra Urbańczyk-Olejarczyk: W Łodzi przyjmę wszystkich z uśmiechem
Przed dwoma tygodniami Aleksandra Urbańczyk-Olejarczyk wygrała inauguracyjne zawody cyklu Grand Prix w Oświęcimiu. W najbliższy weekend powalczy o podtrzymanie zwycięskiej passy w nowo otwartym obiekcie w swojej rodzinnej Łodzi. W rozmowie z naszym portalem najlepsza polska sprinterka opowiedziała między innymi o wrażeniach z Zatoki Sportu.
Sezon letni dał Ci w kość? Czułaś się po nim zmęczona?
Ten sezon rzeczywiście był długi, skończył się 9 sierpnia. Bywały jeszcze dłuższe, bo pamiętam 2014 rok, kiedy dopiero 3 września przyleciałam do Polski. Tym razem zaliczyłam kilka występów na mistrzostwach świata, a na Pucharach Świata miałam już prawdziwy maraton – jeden start za drugim – i po raz pierwszy odczułam, że to już dużo dla mojego organizmu. Na PŚ porwałam się na prawie wszystkie moje konkurencje, nawet 100 m stylem zmiennym. A to dystans, na którym w ogóle nie pływałam w tym sezonie. Były też starty sztafetowe i to było super. Pokazaliśmy się jako kraj z jak najlepszej strony, zdobyliśmy cztery krążki, walczyliśmy. Myślę, że to bardzo pozytywnie wpłynęło na naszą reprezentację.
W takim razie nie myślałaś może, by w przyszłości skupić się tylko i wyłącznie na jednej konkurencji i w niej pływać na zawodach?
Nie, ja lubię startować. Uwielbiam takie zawody jak Puchar Świata, gdzie tych występów jest dużo. Na mistrzostwach Polski na przykład widzę już, że potrzebuję regeneracji, ale z drugiej strony jak mam dzień przerwy to wybija mnie to z rytmu. Lubię, gdy mam eliminacje, finały, dwa albo trzy starty po południu, coś się dzieje. Wynikowo dla mnie to też jest lepsze. Ale rzeczywiście myślę ostatnio, żeby te starty zacząć ograniczać. Nie wiem czy na jakiejś 100-ce w tym sezonie będzie mnie można zobaczyć.
Mówisz o tym, że miałaś krótkie wakacje. Zdążyłaś odpocząć?
Wakacje były bardzo krótkie i intensywne. Chociaż tak naprawdę od wody odpoczywałam całkiem sporo, bo ponad miesiąc. Ale w moim wieku ja też muszę się regenerować trochę dłużej. W tym czasie miałam też sporo obowiązków. Zaraz po Pucharach Świata pojechałam na obozy, które organizowałam razem z mężem. Przez dwa tygodnie to my szkoliliśmy młodzież. Mieliśmy przy tym mnóstwo dobrej zabawy i tak naprawdę dopiero w ostatnich dniach sierpnia mogliśmy się udać na prywatne wakacje. Złapaliśmy trochę słońca i energii na cały rok. Wrzesień też był mocno pracowity, bo jak zwykle to początek roku szkolnego w mojej szkółce. Było więc dużo jeżdżenia, mailowania, dzwonienia i organizowania pracy na nowy rok. Miałam co robić , ale pływacko odpoczywałam.
Przed Tobą kolejny sezon na krótkim basenie, w którym czekają nas między innymi mistrzostwa Polski w Twojej rodzinnej Łodzi, ale także mistrzostwa Europy w Kopenhadze. Jest jakaś impreza, na którą szczególnie się szykujesz?
W tym sezonie nie nakładam na siebie żadnej presji. Można powiedzieć, że do wszystkich zawodów szykuję się tak samo i zobaczymy, co z tego wyjdzie. A w Łodzi oczywiście przyjmę wszystkich z uśmiechem.
Jak oceniasz nowy obiekt w Łodzi?
Przede wszystkim basen w końcu ma dobrą długość. (śmiech) Czekaliśmy na ten obiekt wiele, wiele lat. W końcu jest na najwyższym poziomie. Wszystko funkcjonuje jak najlepiej, jest nowiutkie, są porządne słupki. To, czego potrzebujemy, tak naprawdę mamy. Można też rozegrać fajne, większe zawody. Nie wiem dokładnie jak to jest z wymogami regulaminowymi, ale myślę, że na przykład o mistrzostwa Europy juniorów byłoby już można powalczyć. Zobaczymy jak to będzie funkcjonować, po Grand Prix i mistrzostwach Polski na pewno usłyszymy pierwsze relacje zawodników. Obiekt robi wrażenie i spełnia wszystkie funkcje.
A Twoja relacja jako zawodniczki? Miałaś już okazję tam wystartować i przetrzeć się przed sezonem.
Tak, miałam okazję wystartować w wyścigu sztafetowym. Dla mnie to początek sezonu, ale już nawet ten pierwszy start był w porządku. Basen jest głęboki, ma szerokie tory, dobre słupki, liny. To zupełnie inna jakość pływania, niż na małych basenach, na których czasem Grand Prix było rozgrywane.
Pływalnia w Łodzi otwiera przed Tobą kolejne możliwości jeżeli chodzi o trenowanie. Czujesz, że nowy obiekt może przedłużyć Twoją karierę?
Na pewno nie będę dostosowywała planów zawodowych i prywatnych do pływalni i tego kiedy powstała. Bardzo się cieszę, że jest, chociaż żałuję, że nie powstała wcześniej. Wiem, że jest przede mną bardzo krótka perspektywa korzystania z niej. Gdyby powstała 5 lat temu to wówczas miałabym przed sobą 5 lat spokojnego pływania. A czas leci nieubłaganie, niestety. Do tego mam coraz więcej zajęć z dzieciakami, codziennie po kilka godzin. Także swojej pracy treningowej też automatycznie mogę wykonać dużo mniej.
Dzieci mocno Cię angażują. Lubisz to?
Lubię, gdy na basen wchodzi taka zgraja pięciolatków, które dopiero poznają się z wodą i ja mogę przekazać im tę miłość do pływania. Wiadomo, że to wszystko jest na poziomie zabawy, ale to jest fajne. Z tego powodu straciłam nawet głos. Na co dzień nie jestem typem gaduły, a tam muszę ciągle mówić i mówić. Po kilku tygodniach takiego gadania głosu już nie mam. (śmiech)
Widzisz w tym swoją przyszłość?
Na pewno. Co prawda, nie widzę jeszcze siebie w roli trenerki szkolącej zawodników mających się ścigać na zawodach. Ale na razie frajdę sprawia mi to, że mogę zapoznawać z wodą te dzieciaczki. Efekty takiej pracy są bardzo szybko widoczne.