Końcowe odliczanie: 9 dni | Biletów na finały już nie ma
Do wielkiego powrotu Michaela Phelpsa pozostało już tylko dziewięć dni. Dokładnie 24 kwietnia najbardziej utytułowany olimpijczyk w historii po raz pierwszy po niemal dwóch latach przerwy weźmie udział w oficjalnych zawodach pływackich. Dziś okazało się, że (niespełna dobę po ogłoszeniu tej informacji) rozeszły się już wszystkie bilety na sesje finałowe mitingu z cyklu Grand Prix USA, którego gospodarzem będzie Mesa w stanie Arizona.
Na tak wyjątkową okazję amerykańscy fani pływania czekali bardzo długo. Nic więc dziwnego, że natychmiast postanowili zapewnić sobie miejsce na trybunach obiektu, mogącego pomieścić 1200 osób. Przed pojawieniem się wiadomości o wielkim powrocie bilety na finały, które kosztowały 10 dolarów, nie były wyprzedane nawet w połowie! Co więcej, w momencie pisania tego artykułu, miejsc nie ma już również na czwartkowe i sobotnie kwalifikacje, a organizatorzy przewidują, że pozostałe bilety rozejdą się jeszcze dziś.
Amerykanie oszaleli na punkcie powrotu Phelpsa do tego stopnia, że nie zwrócili nawet uwagi na wypowiedzi Boba Bowmana. Trener osiemnastokrotnego mistrza olimpijskiego przyznał wczoraj, że najprawdopodobniej jego podopieczny wystąpi w Arizonie jedynie w pierwszych dwóch dniach zawodów. Oglądając sobotnie zmagania wiele jednak nie stracą. Mesa ugości niemal całą krajową czołówkę pływaków, na czele z Ryanem Lochte'm, Mattem Greversem, Nathanem Adrianem i Katie Ledecky.