Znalazłam to, co kocham – wywiad z Natalią Fryckowską
Przenosiny Natalii Fryckowskiej z Bydgoszczy do Szczecina to jeden z ciekawszych transferów tego lata na polskim pływackim podwórku. Jak nasza utalentowana sprinterka komentuje swoją decyzję o przenosinach i zmianie środowiska, jak wspomina czerwcowy start na Igrzyskach Europejskich, z kim zaprzyjaźniła się w Utrechcie i jak motywuje ją babcia? Przekonajcie się sami!
Gotowa do rozpoczęcia nowego etapu w swoim życiu?
Gotowa na wszystko!
Co skłoniło Cię do przenosin do Szczecina?
Szczecin ma jedna z najlepszych baz treningowych w Europie! Mam tu wspaniałego trenera Jerzego Troszczyńskiego, który wziął mnie pod swoje skrzydła przed Baku. Tutaj można otaczać się tylko takimi ludźmi, którzy dodają Ci skrzydeł, bo tylko w takim towarzystwie można się dynamicznie rozwijać i dotknąć "niemożliwego".
Oprócz Szczecina rozważałaś też inne opcje?
Dostałam również propozycję z Wrocławia i oczywiście Bydgoszczy.
I nie wolałaś zostać w swoim mieście? Nie boisz się tak dużej zmiany otoczenia?
Nikt nie boi się zmian na lepsze.
Zdążyłaś wypocząć przez te kilka tygodni wakacji? Wystarczy energii na następny sezon?
Zdążyłam się już znudzić wakacjami. (śmiech) Energii nigdy nie zabraknie! Niesamowicie cieszę się na nowy sezon - i to w barwach MKP Szczecin!
Od Igrzysk Europejskich, czyli Twoich najważniejszych zawodów w ubiegłym sezonie, minęły już dwa miesiące. Jak z perspektywy czasu wspominasz tamtą imprezę?
Wciąż wywiera na mnie takie samo wrażenie jak dwa miesiące temu! Impreza naprawdę wyglądała jak normalne igrzyska olimpijskie, wszystko było dopięte na ostatni guzik, z najdrobniejszymi szczegółami. Przypomina mi się też polski doping, który było słychać chyba wszędzie. Byliśmy na meczu siatkówki mężczyzn i Polska grała z Rosją. Cała widownia była zapełniona ludźmi kibicującymi Rosjanom, a 33 pływaków, z trenerami włącznie, potrafiło przekrzyczeć ich wszystkich! Wspomnienia z Baku pozostaną mi na zawsze.
A wspomnienia związane z Twoim występem? Jak oceniłabyś swój start w Baku?
Ostatnio posklejałam filmik z mojego startu. Widać na nim, że byłam bardzo szczęśliwa - i tak właśnie było! Poszło tak jak chciałam, zrobiłam spora życiówkę, popłynęłam dobrze technicznie, więc mogę być tylko zadowolona. Niby 4. miejsce i ułamka sekundy zabrakło do MŚ, ale taki jest sport, najwidoczniej tak musiało być. Nic tak nie cieszy, jak złamanie jakieś "bariery", a ja zeszłam na 25s i jestem z tego bardzo zadowolona! Bardzo dziękuje wszystkim, którzy pomagali mi się przygotować do tego startu.
Na Igrzyskach Europejskich zabrakło Ci bardzo niewiele do kwalifikacji na mistrzostwa świata juniorów. W Singapurze Twój czas z finałowego wyścigu w Baku dawał miejsce w pierwszej ósemce, trzecie w roczniku 1999. Pojawił się żal, że Cię tam brakuje czy raczej teraz będzie to dla Ciebie motywacja do jeszcze cięższej pracy?
Zabrakło, zabrakło... Wtedy było mi przykro, ale teraz jestem spełniona. Wiem - to super uczucie, ale nie wiadomo w jakiej byłabym dyspozycji. „Co by było gdyby” nic nie zmienia, a daje złudne wrażenie, że mogłoby być lepiej. Żal, że mnie tam brakowało, też się pojawił, ale za to byłam najwierniejszą kibicką reprezentacji! Czekałam do 4 rano, by zobaczyć jak płynie moja przyjaciółka, Paulina Piechota. Miałam z nimi kontakt i starałam się wspierać dziewczyny na tyle, na ile mogłam. Myśl, że nie byłam tam gdzie chciałam być jest wystarczającą motywacją, a to, że finał w Singapurze dawała moja życiówka, to duża niespodzianka.
W przyszłym roku mistrzostwa Europy juniorów odbędą się w węgierskim Hodmezovasarhely. Po raz pierwszy w historii będą na nich rywalizować także 17-letnie zawodniczki. Dla Ciebie to doskonała wiadomość.
Doskonała! To idealne miejsce na atak! Ale najpierw trzeba się tam dostać. Głęboko wierzę, że jeśli mi się uda, to razem z moja przyjaciółka Roksaną Słupek.
To może „do trzech razy sztuka” i tym razem uda Ci się wskoczyć na podium sprinterskiej rywalizacji?
Moja babcia zawsze mi powtarza "zesraj się a nie daj się" i także tym razem jej posłucham. Na pewno zrobię wszystko co w mojej mocy, by tak się stało! Ale jak już wspomniałam, najpierw trzeba się tam dostać.
Kiedy już zakwalifikujesz się do kadry, zapewne ponownie będziesz musiała rywalizować z wielkimi talentami europejskiego sprintu: Marią Kamenevą czy Marrit Steenbergen. Miałaś okazję poznać bliżej Rosjankę lub Holenderkę? Zawiązanie znajomości z zawodnikami z innych krajów na takim imprezach jest w ogóle możliwe?
Jest to jak najbardziej możliwe, z Marrit poznałam się dwa lata temu na EYOFie i do tej pory mamy kontakt, miło jest nam się zobaczyć co jakiś czas. Z Kameneva nie dane było mi się poznać. To są wielkie talenty i o tym trzeba powiedzieć głośno! Ale ja nie będę się ich bać.
Już od dobrych kilku miesięcy jesteś jedną z twarzy marki HEAD. Jakie to ma dla Ciebie znaczenie?
Czuję się bardzo wyróżniona, że HEAD zaproponował mi współpracę! Było to dla mnie ogromną nagrodą i wciąż jest, że mogę być twarzą tej marki. Wiemy dobrze, że "strój sam nie popłynie", jednakże margines błędu jest bardzo niewielki, pół ruchu za wcześnie, za późno i Ci się nie udaje. Setna, dwie za wolno i się nie dostajesz. W pływaniu w każdej chwili liczą się drobiazgi, dlatego trzeba minimalizować możliwość popełnienia błędu. Jestem wdzięczna firmie HEAD za wsparcie i zaufanie jakim jestem niewątpliwie darzona.
To tak na zakończenie jeszcze jedna sprawa. Gdyby Fryta w dzieciństwie nie została pływaczką to byłaby...
Nieszczęśliwa! Nie ma innej opcji - znalazłam to, co kocham.
===================
Pozdrawiam i dziękuje swojemu Trenerowi Jerzemu Troszczyńskiemu i firmie HEAD za wsparcie i pomoc w spełnieniu marzeń! Dziękuje bardzo Panu Krzysztofowi i Panu Piotrowi, a także Pani Izabeli Olech za ogromną pomoc. Również tym wszystkim i każdemu z osoba, którzy zawsze są przy mnie! A także pozdrawiam całe megatiming.pl ! Trzymajcie kciuki za nowy sezon!