Piotr Gęgotek: Oczekiwania na pewno były o wiele większe
Starty naszych pływaków na letnich igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro przeszły już do historii. Niestety, zawodów odbywających się po raz pierwszy w historii w Ameryce Południowej nasi reprezentanci nie będą mile wspominać. Specjalnie dla Megatiming kilka minut na rozmowę po powrocie do kraju znalazł trener koordynator kadry narodowej, Piotr Gęgotek.
Wracacie do kraju w nienajlepszych nastrojach.
Nie da się ukryć. Oczekiwania na pewno były o wiele większe, przede wszystkim jeśli chodzi o naszych najlepszych zawodników. Jednak należy się cieszyć z tego, że kilka wyników było, można powiedzieć, naprawdę dobrych. Choćby występ Kacpra Majchrzaka.
Nasze apetyty zostały rozbudzone po mistrzostwach świata w Kazaniu. Wszyscy mieli nadzieję, że w Rio będzie podobnie.
Musimy pamiętać, że igrzyska to zupełnie inna impreza niż mistrzostwa świata czy Europy. Zobaczmy sobie na wyniki uzyskiwane przez pływaków. Przypomnijmy, że minima kwalifikacyjne zostają ustalone na poziomie 16. wyniku poprzednich igrzysk. Jeśli w Londynie 16. czas na 1500m stylem dowolnym był 15:14.77, a teraz w Rio wynosił on 15:01.97, to to pokazuje, jak poziom poszedł w górę. Na dystansie 50m stylem dowolnym u kobiet 16. czas w Rio jest lepszy od tego z Londynu o 4 dziesiąte sekundy. Każdy, kto choć trochę zna się na pływaniu wie, że to naprawdę sporo.
Trener widział zawodników na każdym treningu. Mógł obserwować jak realizują poszczególne zadania. Czy przed zawodami zauważył trener coś niepokojącego w dyspozycji naszych pływaków?
Absolutnie nie. Powiem coś zupełnie innego. Wszystko wskazywało na to, że będzie bardzo dobrze. Trenerzy byli bardzo zadowoleni z wyników uzyskiwanych przez naszych reprezentantów. Dla przykładu trener Ptaszyński był bardzo zadowolony z dyspozycji choćby Filipa Zaborowskiego, który na treningach spisywał się znakomicie. Na kilka dni przed startem Janek Świtkowski na składanej dwusetce motylem, gdzie zadanie polega na przepłynięciu czterech pięćdziesiątek z 10-sekundową przerwą, uzyskał wynik 1:47! To było coś naprawdę niesamowitego. Paweł Korzeniowski, gdy to obserwował, nie mógł w to uwierzyć. Znakomicie prezentowali się również nasi pozostali zawodnicy, także jeszcze raz podkreślę, że wszystko wyglądało bardzo dobrze.
Dużo mówi się o braku rekordów życiowych naszych reprezentantów. Pływanie to ciężka dyscyplina i bardzo wiele pracy kosztuje, aby na bieżąco się poprawiać. Bardzo często rekord życiowy danego zawodnika to jego najlepszy występ z dużej międzynarodowej imprezy czy mistrzostw Polski, gdzie ten start jest już którymś z kolei. Patrząc nawet na występ Kacpra Majchrzaka można zauważyć, że on poprawiał się z wyścigu na wyścig i rekord Polski poprawił w półfinale. W trzecim swoim występie na 200 dowolnym uzyskał fenomenalny wynik w wyścigu sztafetowym. Może brakło trochę szczęścia, tak jak w przypadku Jana Świtkowskiego?
Tak jak wspomniałem wcześniej, Janek był bardzo dobrze przygotowany do igrzysk. W sztafetach również uzyskiwał dobre rezultaty. Niestety na 200m stylem motylkowym nie udało mu się przebrnąć eliminacji. Sami z trenerami zastanawiamy się dlaczego starty nie poszły po naszej myśli. Może pora startów też miała na to wpływ? Teraz można szukać różnego tłumaczenia. Cała Europa nie zachwyciła na tych igrzyskach. Wiem, że za chwilę ktoś poda przykład Katinki Hosszu, ale ona przecież trenuje w USA. Teraz jest czas na wyciągnięcie wniosków i na pewno zrobimy to jak najlepiej.
Wiele mówi się również o atmosferze, która panowała w polskiej ekipie.
Przeważnie zdarza się tak, że jeśli nie ma sukcesu to zaczyna się szukać różnych przyczyn. Pragnę podkreślić, że grupa to nie są pojedyncze jednostki. Ja nie mogę wypowiadać się za zawodników, ale wydaję mi się, że z rozmów z niektórymi z nich wynika, że stosunki panujące między nami były bardzo dobre. Przecież od Kazania minął rok, a po mistrzostwach świata nikt nie narzekał, ponieważ tam jako reprezentacja spisaliśmy się dobrze. Teraz jest trochę inaczej i pojawiają się takie głosy. Zawodnicy mieli bardzo dobre warunki, jeśli chodzi o przygotowania: obozy, suplementacje itd. Jeśli ktoś rezygnował z szkolenia centralnego, znał zasady, które obowiązywały od stycznia 2015 roku. Ja wierzę w potencjał naszych zawodników i mam nadzieję, że w przyszłości pokażemy na co nas stać.