MŚ: Przyczajony tygrys, ukryty smok
Dzisiejsza rywalizacja na dystansie 200 m stylem dowolnym wywołała sporo emocji i kilka niespodzianek. Złoto w rywalizacji mężczyzn wywalczył Mistrz Olimpijski sprzed roku, Yannick Agnel. W kobiecych półfinałach najlepsza okazała się z kolei Federica Pellegrini. Co łączy ich na tych Mistrzostwach Świata? Niesamowita historia.
Otóż niemal do ostatnich dni przed Mistrzostwami Świata wydawało się, że oboje w tej konkurencji w ogóle nie wystartują! Najpierw Francuz zdecydował, po przenosinach do Stanów Zjednoczonych, że na Mistrzostwach Świata popłynie tylko w sztafetach. Ostatecznie rozmyślił się i postanowił, że jednak wystąpi w jednej, jedynej konkurencji indywidualnej. Właśnie na dystansie 200 m stylem dowolnym. Z kolei Włoszka miała się skupić w tym roku na startach w stylu grzbietowym. Dopiero przy ogłoszeniu list startowych okazało się, że zamiast na 100 m stylem grzbietowym będzie chciała powalczyć o obronę tytułu na 200 m stylem dowolnym.
Pellegrini była w dzisiejszych półfinałach jak przyczajony tygrys. Popisała się znakomitym finiszem i z najlepszym czasem (1:55.78) awansowała do finału. Nie były jej w stanie zagrozić ani Missy Franklin (1:56.05), ani Melanie Costa Schmid, która po raz kolejny poprawiła rekord Hiszpanii (1:56.19), ani wicemistrzyni olimpijska, Camille Muffat (1:56.28). Mały kryzys przeżywała dziś Katinka Hosszu, która uzyskała czas 1:56.80 i do awansu do finału zabrakło jej pięciu setnych sekundy. Po raz kolejny słabą dyspozycję potwierdziła natomiast Bronte Barratt, która była dopiero dwunasta.
Agnel wykorzystał dziś swoją szansę. Płynął na torze drugim i znakomicie taktycznie rozegrał wyścig finałowy. Wystartował najszybciej z całej stawki i na półmetku miał już niemal pół sekundy przewagi nad Austalijczykiem, Cameronem McEvoy’em. Płynący na środkowych torach Ryan Lochte i Danila Izotov nie mogli go widzieć, był za daleko. Na ostatnim nawrocie na drugie miejsce wysunął się Rosjanin, ale jego strata do Francuza wynosiła już półtorej sekundy! Agnel niezagrożony dopłynął do ściany i uzyskał czas 1:44.20. Forma, jaką dziś zaprezentował0 (po perturbacjach związanych z przenosinami do Boba Bowmana i słabym startem w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym), dla wielu była zaskoczeniem. Ze srebrnego medalu mógł się cieszyć inny podopieczny byłego szkoleniowca Michaela Phelpsa, Conor Dwyer. Amerykanin finiszował 1.12 s za Agnelem. Na trzecim miejscu wyścig zakończył Izotov, który o pięć setnych sekundy wyprzedził Locht’ego. Obrońca tytułu po dwóch latach nie znalazł się nawet na podium!