Występ na piątkę
Nie tylko Radosław Kawęcki pływał w finałach pierwszego dnia Mistrzostw Europy w Herning. Naszych reprezentantów walczących o czołowe pozycję było dziś całkiem sporo. Jeżeli pojawiali się w wyścigach medalowych, to w większości kończyli zmagania na piątej pozycji. Prawdziwy występ "na piątkę" zanotowała przede wszystkim żeńska sztafeta 4x50 m stylem dowolnym.
Już w pierwszym finale czempionatu Starego Kontynentu na starcie zobaczyliśmy dwójkę Biało-czerwonych, którzy zaliczyli bardzo udane występy w kwalifikacjach. Paweł Korzeniowski wszedł do najlepszej dziesiątki z drugim, a Filip Zaborowski z trzecim czasem. Popołudniu popłynęli na tyle, na ile było ich stać - dali z siebie wszystko. W przypadku zawodnika AZS AWF Warszawa czas 3:41.64 wystarczył do zajęcia piątego miejsca. Korzeniowski długo płynął za swoim reprezentacyjnym kolegą, ale na ostatnich stu metrach zachował więcej sił i wyprzedził zawodnika MKP Szczecin. Zaborowski finiszował jako szósty, ustanawiając swój nowy rekord życiowy (3:42.00). Zwyciężył Nikita Lobintsev z Rosji, który jako jedyny zszedł poniżej trzech minut i czterdziestu sekund (3:39.47), wyprzedzając najlepszego w kwalifikacjach Mitchella D'Arrigo (3:40.54) i Velimira Stjepanovicia z Serbii (3:40.91).
Piąte miejsce na dystansie 50 m stylem dowolnym zajął dziś Konrad Czerniak. Niemal do samego finału wydawało się, że Polak nie jest w swojej najlepszej dyspozycji. Dzień zaczął od bolesnej porażki z Michałem Poprawą i Pawłem Korzeniowskim na swoim koronnym dystansie, 100 m stylem motylkowym, a do najlepszej dziesiątki sprintu dostał się dopiero z dziewiątym czasem. W wyścigu medalowym popłynął jednak bardzo dobrze, długo utrzymując się w czołówce i mając całkiem realne szanse nawet na miejsce na podium. Ostatecznie uzyskał swój najlepszy czas w tym sezonie (21.43 s), ale wyprzedziło go czterech zawodników, spośród których najszybszy był Vladimir Morozov (20.77 s). Rosjanin, choć zwyciężył bez najmniejszych problemów, nie był jednak w stanie nawet zbliżyć się do rekordu Europy Amaury'ego Leveaux. Być może wszystkiemu winna była choroba, którą Morozov musiał leczyć w ostatnich dniach przed europejskim czempionatem.
Bardzo ciekawie ułożyła się dla nas również rywalizacja w ostatnim finale dnia. W wyścigu kobiecych sztafet na dystansie 4x50 m stylem dowolnym wzięły udział nasze zawodniczki, które wystąpiły w delikatnie zmienionym składzie i całkowicie zmienionym ustawieniu, w porównaniu do kwalifikacji. Na pierwszej zmianie popłynęła Aleksandra Urbańczyk-Olejarczyk, która zastąpiła startującą rano Klaudię Naziębło. Zawodniczka łódzkiego AZS uzyskała trzeci rezultat na swoim odcinku (24.34 s) i Polki chociaż przez moment znalazły się na medalowej pozycji. Następnie do wody wskoczyła Alicja Tchórz (24.71 s), po niej Dominika Sztandera (25.41 s) i na zakończenie Anna Dowgiert (24.49 s). Ostatecznie nasza sztafeta uzyskała bardzo wartościowy czas (1:38.78) i zajęła, a jakże, piątą lokatę.
Fantastyczną walkę o zwycięstwo w wyścigu stoczyły pomiędzy sobą Dunki, Szwedki i Rosjanki. Przy dopingu swoich kibiców minimalnie szybsze od rywalek okazały się zawodniczki gospodarzy (1:37.04), które swoje skandynawskie przeciwniczki wyprzedziły o zaledwie cztery setne sekundy! Zawodniczki Sbornej do zwyciężczyń straciły z kolei tylko dziewięć setnych, ale oznaczało to dla nich zaledwie brązowy medal.
Teoretycznie wynik uzyskany przez Pernille Blume, Jeanette Ottesen, Kelly Rasmussen i Mie Nielsen figuruje w oficjalnych rezultatach jako rekord świata, ale ciężko aż traktować poważnie osiągnięcie... gorsze o niemal cztery sekundy od rekordu Europy. Podobnie sytuacja wygląda wśród mężczyzn, wśród których zwyciężyli Rosjanie, przed Włochami i Niemcami, uzyskując czas 1:32.38, również oznaczony literkami WR, podczas gdy najlepszy wynik w historii Starego Kontynentu jest równy 1:32.38. Skąd wynika to zamieszanie? Z bierności działaczy FINA, którzy od momentu wejścia w życie przepisów (25 września) o odnotowywaniu rekordów świata między innymi w tej konkurencji, nie zrobili nic, by takim absurdom zapobiec...
W sesji finałowej w stylu dowolnym rywalizowały dziś również panie. Na dystansie 100 metrów walczyły o zajęcie dziesięciu pierwszych miejsc, dających awans do jutrzejszego wyścigu medalowego. Wśród najlepszych znalazły się wszystkie faworytki tej konkurencji, których jest całkiem sporo, a najlepszą z nich okazała się Brytyjka, Francesca Halsall (52.32 s), która była o pięć setnych sekundy szybsza od Sary Sjoestroem ze Szwecji.
KOMPLET WYNIKÓW (dla mających dużo czasu)