MŚ: Upragnione złoto
Japończycy czekali na tę chwilę od 28 lipca 2009 roku. Właśnie wtedy na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Świata w Rzymie, w rywalizacji na dystansie 100 m stylem grzbietowym, stanął niespodziewanie Junya Koga. Później ani w Szanghaju, ani na Igrzyskach w Londynie, reprezentantom Kraju Kwitnącej Wiśni nie udało się wywalczyć złotego medalu. Nie wiodło im się również na czempionacie globu w Barcelonie. Po siedmiu dniach mieli na koncie tylko cztery krążki (dwa srebrne i dwa brązowe). Nadeszła jednak konkurencja w której pierwsze miejsce mieli mieć pewne...
Zdecydowanym faworytem rywalizacji na dystansie 400 m stylem zmiennym mężczyzn był Kosuke Hagino. Japończyk na tegorocznych mistrzostwach swojego kraju ustanowił nowy rekord życiowy (4:07.61) i był zdecydowanym liderem światowego rankingu z najlepszymi wynikami. Jako piąty pływak w historii złamał granicę 4:08. Jego jedynym problemem mógł być bardzo napięty harmonogram startów w stolicy Katalonii. W niedzielę wszystko wyglądało w porządku aż do ostatniego nawrotu w wieczornym wyścigu.
Hagino wszedł do pierwszej ósemki bez problemów, z czwartym rezultatem. Prowadzenie w finale objął jeszcze przed zakończeniem odcinka w stylu motylkowym. Na półmetku miał ponad dwie sekundy przewagi nad Daiyą Seto, który jednak lepiej pokonał kolejne sto metrów (stylem klasycznym) i wyszedł na pierwszą pozycję. Na ostatnim nawrocie sytuacja znów się odwróciła i Hagino miał nad Seto jedenaście setnych sekundy przewagi. I wtedy niemal się zatrzymał... Finiszowe pięćdziesiąt metrów pokonał w czasie 30.94 s i ostatecznie zajął dopiero piąte miejsce. Złoto zdobył Seto (4:08.69), dla którego był to drugi triumf na Mistrzostwach Świata w tej konkurencji w przeciągu kilku miesięcy (w grudniu zwyciężył na czempionacie globu na krótkim basenie w Stambule), a Japończycy mogli rozpocząć świętowanie.
Na drugiej pozycji rywalizację zakończył Chase Kalisz. Amerykanin finałowy wyścig rozpoczął stosunkowo wolno, po pierwszych stu metrach był na siódmej pozycji, ale z każdym kolejnym odcinkiem przesuwał się w górę klasyfikacji, by ostatecznie wywalczyć srebro. Do Seto stracił trochę ponad pół sekundy, kończąc udział w tej konkurencji z czasem 4:09.22. Dziewiętnastolatek miał przez kilka lat okazję trenować pod okiem Boba Bowmana wspólnie z Michaelem Phelpsem. Przez ten czas tak zapatrzył się w najbardziej utytułowanego olimpijczyka w historii, że (jak sam przyznaje) w przyszłości chciałby startować na Igrzyskach Olimpijskich w podobnej ilości konkurencji jak Phelps. Z tą różnicą, że styl motylkowy zamieniłby na styl klasyczny, w którym czuje się mocniejszy. Być może gwiazda Kalisza zabłyśnie już za trzy lata w Rio de Janeiro.
Na pewno w 2016 roku na podium tej konkurencji chciałby się znaleźć Thiago Pereira. Aktualny wicemistrz olimpijski na 400 m stylem zmiennym zdobył wczoraj brązowy medal z czasem 4:09.48. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Brazylijczyk nie przygotowywał się w tym roku do startu w tej konkurencji i na występ zdecydował się w zasadzie w ostatniej chwili! Dla Pereiry to był szalony rok: wziął ślub, przez dwa miesiące pozostawał bez klubu, przytrafiła mu się również kontuzja biodra. W Barcelonie chciał się skupić na starcie na dystansie 200 m stylem zmiennym (brązowy medal) i 100 m stylem motylkowym (piętnaste miejsce), ale wczorajszy występ zapamięta na długo.