Końcowe odliczanie: 8 dni | Zwykły dzieciak z Baltimore
Grand Prix USA coraz bliżej, powrót Michaela Phelpsa już za osiem dni stanie się faktem. Zdania na temat jego decyzji zapewne są podzielone, a całkiem prawdopodobne, że po zawodach w Arizonie znaków zapytania będzie jeszcze więcej niż w tym momencie. Nie ma jednak wątpliwości, że pływacki świat ożył. Skreślając w kalendarzu kolejny dzień, który przybliża nas do pierwszego startu Amerykanina po niemal dwóch latach przerwy, startujemy z wspomnieniami dotyczącymi jego dotychczasowej kariery.
ADHD, wyjątkowa więź z matką, rozwód rodziców, początki nauki pływania... O tym wie niemal każdy "miłośnik pływania", a fan Phelpsa potrafi wszystkie najważniejsze fakty wyrecytować obudzony w środku nocy. Postanowiłem więc spróbować dotrzeć do rzeczy, które być może dla zwykłego dziennikarza, piszącego o pływaniu raz na cztery lata, są schowane "zbyt głęboko" w czeluściach internetu. Przed Wami część pierwsza tych informacji.
Drugie imię Michaela Phelpsa to Fred. Otrzymał je po ojcu, byłym członku policji stanowej w Maryland. Miał zaledwie dziewięć lat, kiedy w 1994 roku jego rodzice postanowili wziąć rozwód. Cała trójka rodzeństwa (Michael i jego dwie starsze siostry: Whitney i Hilary [ZOBACZ ZDJĘCIE]) trafiła pod opiekę mamy, Debbie, a kontakt syna z ojcem ograniczył się do minimum, a w pewnym momencie nawet całkiem zanikł. Fred Phelps prowadził swoje życie na przedmieściach Baltimore i osiem lat później ożenił się ponownie. Przed igrzyskami w 2004 roku Michael opowiedział w jednym z wywiadów, że jego ojciec nawet nie zadzwonił do niego z gratulacjami, kiedy ten trzy lata wcześniej po raz pierwszy w życiu poprawił rekord świata. Dopiero tuż przed zawodami w Atenach pogodzili się, a Fred przyleciał do stolicy Grecji, gdzie był świadkiem tego, jak jego syn sześciokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium. Później ich relacje znów uległy jednak pogorszeniu.
Cała odpowiedzialność za wychowanie trójki dorastających dzieci spadła na Debbie. Robiła co mogła, by jej pociechom niczego nie brakowało. Szesnastoletnia Whitney właśnie rozpoczynała swoją obiecująco zapowiadającą się pływacką karierę, a dwa lata młodsza Hilary też stawała się już samodzielna. Większość uwagi Debbie skupiła się zatem na Michaelu, z którego nadpobudliwością musiała sobie radzić na rozmaite sposoby. To, jakich metod używała, zasługuje jednak na osobny artykuł.
Warto też wspomnieć trochę więcej o Whitney Phelps, którą tak naprawdę większość kojarzy zapewne z obrazków z trybun na najważniejszych zawodach w karierze Michaela. Wielu zapomina, że druga z trójki rodzeństwa, była bardzo utalentowaną pływaczką. Już w 1994 roku dołączyła do amerykańskiej kadry i mając zaledwie czternaście lat pojechała na pierwsze Mistrzostwa Świata! Zajęła w nich dziewiąte miejsce na ulubionym dystansie rodziny Phelpsów, 200 m stylem motylkowym. Zdobyła także tytuł wicemistrzyni globu w rywalizacji sztafet 4x100 m stylem zmiennym, płynąc w amerykańskiej ekipie w kwalifikacjach. Rok później wywalczyła brąz Mistrzostw Pacyfiku na dystansie 200 m stylem motylowym i w 1996 roku pojechała na krajowe kwalifikacje do kadry z dużymi nadziejami na występ podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie. W Indianapolis w finale swojej koronnej konkurencji zajęła dopiero szóstą lokatę, płynąc jednak z licznymi kontuzjami pleców, które bardzo szybko zmusiły ją do zakończenia przygody z pływaniem.
Dokładnie w tym samym roku rozpoczęła się natomiast wielka kariera najmłodszego z Phelpsów. Michael trafił do North Baltimore Aquatic Club, gdzie zaopiekował się nim Bob Bowman. Widząc nieprzeciętne warunki tak młodego chłopca, szybko postanowił przepowiedzieć Debbie, że za cztery lata Michael pojedzie na Igrzyska Olimpijskie. Słowa dotrzymał.
P.S. Poznajecie te charakterystyczne wymachy ramion zwykłego jedenastoletniego dzieciaka z Baltimore?