Filip Wypych: Pływanie jest widowiskowym sportem
Rozmowa z Filipem Wypychem - najszybszym zawodnikiem w kraju. Mistrz Polski na dystansie 50 metrów stylem dowolnym zdradza nam sekrety swojego treningu, cele na najbliższy sezon, a także plany w branży filmowej.
News.megatiming.pl: Cześć Filip! Jak idą przygotowania do Głównych Mistrzostw Polski?
Filip: Cześć! Przygotowania idą zgodnie z planem. W tym sezonie skupiłem się głownie na technice i treningach na lądzie, rozpocząłem współpracę z trenerem personalnym Markiem Jędrzejewskim z „Personal Trainers” i jestem optymistycznie nastawiony na Mistrzostwa Polski.
Jaki jest Twój cel na te zawody?
F: Moim celem jest poprawienie rekordów życiowych i kwalifikacja na Mistrzostwa Europy.
W zeszłym roku, w Olsztynie byłeś najszybszy w porannych eliminacjach 100 metrów dowolnym, w finale spróbowałeś jednak sił na 50 metrów. W Ostrowcu sytuacja była podobna, z tą różnicą, że nie wystartowałeś w półfinale. Nie chcesz powalczyć o tytuł na „królewskim” dystansie?
F: Długo nie mogłem się przekonać do pływania „setki”, po prostu nie lubiłem tego dystansu. Dopiero dzięki trenerowi Bartkowi Kizierowskiemu polubiłem tę konkurencje, bo zrozumiałem, że jest podobna do 50 metrów - płyniesz na maksa tylko na końcówce odcina trochę bardziej. :) Niestety często muszę odpuścić wyścigi popołudniowe - w ubiegłym roku w Olsztynie próbowałem wypełnić na pierwszej pięćdziesiątce minimum na MŚ. Na zimowych MP, ze względu na rozbite przygotowania, musiałem odpuścić część startów (nie pływałem też 50 klasycznym), priorytetowe były starty w sztafetach w których z kolegami (i trenerem na 4x50 zmiennym) zdobyliśmy 2 srebrne medale. Mam nadzieję, że w tym roku będę w końcu mógł pościgać się na 100 metrów.
Zimą w Ostrowcu, byłeś w bardzo dobrej dyspozycji. Tytuł najszybszego zawodnika w kraju, w dodatku nowy rekord życiowy. Przygotowania w AZS Łódź tak dobrze Ci służą?
F: Przygotowania do ZMP nie do końca poszły tak jak miały pójść. W październiku zakończyłem współpracę z trenerem Bartoszem Olejarczykiem i ponownie trenuję z trenerem Marcinem Babuchowskim i jestem z tej decyzji zadowolony. Miałem też problemy ze zdrowiem, przez pewien czas nie było wiadomo czy będę mógł dalej trenować, ale już jest wszystko w porządku. Jednak pomimo to udało mi się utrzymywać blisko założonego planu. W pewnym momencie nawet trener Marcin Babuchowski wątpił w to czy jeszcze damy radę coś popłynąć na Mistrzostwach, ale powtarzałem mu, że mam wszystko pod kontrolą i na szczęście mi ufał. Jednak nawet dla mnie wynik jaki popłynąłem na 50 dowolnym i złoty medal był dużym zaskoczeniem. Co do treningów w AZS Łodź, to mamy dobre możliwości, są 2 grupy treningowe: trenera Babuchowskiego i trenera Olejarczyka, które trenują niezależnie. Większość z nas to studenci różnych łódzkich uczelni. Jak już wspomniałem - od marca nawiązałem też współpracę z trenerem personalnym Markiem Jędrzejewskim który prowadzi moje przygotowania na lądzie. Nie jest jednak łatwo pogodzić treningi ze studiami na Politechnice, jednak mam nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej.
Możesz opisać jak teraz trenujesz? Trening sprintera w naszym kraju to dalej temat kontrowersyjny.
F: Rzeczywiście w Polsce jest to temat bardzo kontrowersyjny i mało jest grup ukierunkowanych na sprint. Skupiłem się na trenowaniu wyłącznie pod 50 m dowolny, ograniczyłem ilość treningów w wodzie na rzecz czasu spędzonego na ćwiczeniach na lądzie. Na treningu nie pływam też aż tylu kilometrów co kiedyś. Spotkałem wielu przeciwników mojego zdania na temat treningu sprinterskiego jednak coraz więcej osób uważa to podejście za uzasadnione i ciekawe. Dużo też eksperymentuje z treningami. Nie lubię monotonii i dobrze się bawię jak dzieje się coś nowego. Dzięki temu czerpię z pływania dużą przyjemność. Przez pewien czas chodziłem nawet na boks.
Boks?
Tak, niestety przerwałem treningi ale planuję do nich wrócić, bo myślę, że trening bokserski fajnie współgra z treningiem pływackim (sprinterskim). Boks - podobnie jak pływacki sprint - wymaga zaangażowania wszystkich mięśni do mocnego i szybkiego wysiłku. Trening bokserski nie polega to na tym, że obijam komuś twarz, głównie są to ćwiczenia na workach, ćwiczenia techniczne w parach, polecam spróbować.
Widzieliśmy, że szykujesz coś specjalnego. Zapowiedź Twojego filmu „O co chodzi” robi furorę. Skąd pomysł? Czego i kiedy możemy się spodziewać?
F: Pomysł narodził się przypadkowo, podczas obozu na którym byłem z AZS AWF Warszawa, mieliśmy zaplanowany ciekawy trening i zabrałem ze sobą kamerkę, trener Sławek Kuczko (prywatnie mój dobry przyjaciel) zajął się nagrywaniem i powstało sporo fajnego materiału więc postanowiliśmy zmontować z tego film. Ale do ostatecznej produkcji potrzebujemy jeszcze więcej nagrań i mam nadzieję, że powstaną w najbliższym czasie, na kolejnych zgrupowaniach.
Jeśli już mówimy o Twoich ciekawych pomysłach, to jak wpadłeś na pomysł o przebraniu w Ostrowcu, przed finałem 50 metrów stylem dowolnym?
F: Startuję na zawodach już kilka lat i wszyscy pływacy się z tym zgodzą - w Polsce każde zawody wyglądają tak samo. Szkoda, bo pływanie jest widowiskowym sportem i uważam, że zawody powinny mieć ciekawą oprawę, a trybuny powinny być pełne. Wszyscy zawodnicy startują na zawodach nie dlatego, że muszą ale dlatego, że to lubią, a jeśli towarzyszy temu dobra atmosfera to jest to jeszcze przyjemniejsze. Stąd ten pomysł na przebranie - żeby coś się działo. Fajne było to, że nie byłem jedyną osobą która wpadła na pomysł urozmaicenia zawodów w ten sposób.
Ostatnie dwa tygodnie spędziłeś na obozie z AZS AWF Warszawa? Skąd taka inicjatywa? Trening z warszawską grupą sprinterów motywował Cię do pracy?
F: Przez pewne komplikacje został zaburzony plan przygotowań jaki miałem założony z moim trenerem. W ostatniej chwili dowiedziałem się, że zostałem skreślony z listy zawodników powołanych na obóz i zawody w Danii. Musiałem szybko znaleźć alternatywny wyjazd na którym mógłbym trenować na basenie 50-metrowym. Okazało się, że do Ostrowca wybiera się grupa AZS AWF Warszawa więc postanowiłem, że też tam pojadę. Była to dobra decyzja bo ekipa AWF jest mocna i fajnie się z nią trenowało. Mieliśmy 3 osobową grupę sprinterów: ja, Miłosz Mikicin i Kuba Pasula (przez wiele lat mój kolega z MKS „Trójka” Łódź) i wiem, że nawzajem motywowaliśmy się do pracy (i wstawania na śniadania :)).
Treningi w Łodzi przynoszą dobre rezultaty, ale jak porównasz je z treningiem pod okiem trenera Kizierowskiego? Dlaczego zakończyliście współpracę?
Współpraca z trenerem Kizierowskim przebiegała bardzo dobrze, uważam, że były to bardzo dobre 2 lata dla mojego rozwoju sportowego. Jednak zdecydowałem się wrócić do Łodzi, żeby rozpocząć studia. Wyjeżdżając do Hiszpanii postawiłem wszystko na pływanie i treningi były jedyną rzeczą na której się skupiałem. Po powrocie do Polski sporo uległo zmianie, teraz moim priorytetem są studia, przez co nie mogę poświęcać na treningi tyle czasu ile poświęcałem będąc w Hiszpanii.
Mój trener - Marcin Babuchowski - też trenował u trenera Kizierowskiego więc można dostrzec podobieństwa w treningach.
Masz już trochę międzynarodowego doświadczenia. Jakie są Twoje plany na sportową przyszłość? Myślisz o Igrzyskach?
F: Mam kilka celów które chciałbym osiągnąć, jednym z nich jest start na Igrzyskach. Jednak najbliższy to kwalifikacja na tegoroczne Mistrzostwa Europy
Mówi Ci coś nazwisko Skaaning?:)
F: Mój przeciwnik z repasażu na 100 dowolnym podczas Mistrzostw Europy w Szczecinie.
Wiele razy z powodzeniem pływałeś 50 metrów stylem klasycznym. Myślisz o startach w tej
konkurencji?
F: Często startuję w wyścigach stylem klasycznym, bo po prostu lubię ten styl. Styl klasyczny jest zupełnie inny niż dowolny i czasem na treningach lubię popływać żabą i pokombinować jakby tu płynąć szybciej.
Dziękuję bardzo za rozmowę, powodzenia!
Dziękuję i do zobaczenia na zawodach.