Joanna Zachoszcz: Żeby zamieszać w kotle, trzeba mieć czym
W 2016 roku dzięki znakomitym występom na wodach otwartych wywalczyła przepustkę do Rio i zadebiutowała na igrzyskach. Jak sama mówi, możliwość wielu startów na otwartym akwenie pozwala jej zyskiwać coraz większe doświadczenie. Zapraszamy do rozmowy z Bohaterką Roku w kategorii "Najlepszy zawodnik na wodach otwartych", Joanną Zachoszcz.
Na początku naszej rozmowy chciałem się zapytać o Twoje zdrowie. Czy już wszystko jest w porządku?
Dzięki, tak. Okres rekonwalescencji mam już za sobą. Teraz powoli odnajduję się na nowo w wodzie i na siłowni.
Jak podsumujesz rok 2016 w swoim wykonaniu?
Rok 2016 to mój najlepszy sezon sportowy, jakim mogę się pochwalić. Sezon open water obfitował w wyjazdy na Puchary Świata i Europy, co na pewno pozwoliło mi przygotować się do kwalifikacji olimpijskiej w Setubal. Było też dwunaste miejsce na mistrzostwach Europy w Hoorn i wreszcie start na igrzyskach. Złote i srebrne medale mistrzostw Polski na basenie i dobrze punktowane starty na Grand Prix również cieszą.
Wygrałaś nasz plebiscyt w kategorii „Najlepszy zawodnik na wodach otwartych”. Tym razem głosowali na Ciebie członkowie kapituły. Jak ty odbierasz tego typu wyróżnienia?
Hmm. Wyróżnienie było miłe i dziękuję za nie. Na pewno nie pracowałam na nie tylko zeszły sezon. Można powiedzieć ze jest to dla mnie nagroda.
Które starty są dla Ciebie ważniejsze? Te na basenie, czy te na wodach otwartych?
W zeszłym sezonie cel był wymierzony w zdobycie kwalifikacji olimpijskiej. Większe nadzieje wiązałam z open water. Mimo że treningi odbywały się na basenie, to były one realizowane właśnie pod morderczy dystans 10km.
Więcej przyjemności sprawia Ci trening w basenie czy na otwartym akwenie?
Faktem pozostaje to, że chociaż starty OW odbywają się na otwartych akwenach, to prace wykonuje się na basenie. Tutaj można zrealizować w pełni założenia treningowe. Na akwenie warunki atmosferyczne, temperatura wody czy zmienne odległości od punktu A do punktu B często to uniemożliwiają.
Kiedyś Sebastian Karaś w rozmowie dla naszego portalu opowiadał z jakimi problemami musi zmagać się pływak w otwartym zbiorniku, np. parzące meduzy. Czy ty miałaś kiedyś jakąś niecodzienną przygodę podczas startu lub treningu?
Na szczęście ja nie mogę pochwalić się takimi przeżyciami. Glony, niegroźne ryby czy słona woda to największe „zło”. Niecodzienną sytuacją podczas startów jest na pewno to, że obrywam po głowie, czy na własnej skórze mogę poczuć jaką długość paznokci ma dana zawodniczka.
Pływanie na wodach otwartych w naszym kraju jest co raz bardziej popularne. Myślisz, że w najbliższym czasie możemy się spodziewać, że reprezentant naszego kraju zamiesza na arenie międzynarodowej?
Chce w to wierzyć. Niestety musimy pamiętać, że praktyka czyni mistrza. Start na jednej imprezie międzynarodowej w roku, najczęściej docelowej, wcale tego nie ułatwia. Żeby zamieszać w kotle, trzeba mieć czym. Już zeszły sezon pokazał jak dużo dały mi starty międzynarodowe poprzedzające kwalifikacje czy IO. Doświadczenie z każdego wyścigu przekładałam na następne. Pewności siebie, walki, umiejętności radzenie sobie z pragnieniem, słoną wodą czy jej niską temperaturą trzeba się nauczyć.
Możesz opowiedzieć coś więcej na temat tego, jak trenują pływacy ścigający się na otwartych akwenach? Przykładowe zadania w basenie to powtarzanie danego dystansu w określonym czasie. Jakie są zadania, które realizujesz właśnie przygotowując się do wyścigu open water?
Zwracamy na pewno uwagę na to, żeby ostatnie powtórzenia były najszybsze. Kiedy najbardziej boli i kwas jest najwyższy. Przy czym nie są to zadania na 100m odcinkach, ale np. 400 czy 800m. Po zadaniu głównym, kiedy zazwyczaj myśli się już o rozpływaniu, czeka seryjka „na dojechanie”.
Jak wyglądają Twoje plany na najbliższy czas?
Obecnie mija dziesiąty tydzień treningów na basenie w tym sezonie, dlatego moje plany sportowe sięgają startu w Grand Prix w Lublinie i mistrzostwach Polski w maju. W tym roku kończę studnia magisterskie, dlatego skupiam się również na napisaniu pracy i obronie na przełomie czerwca/lipca.