Nowa generacja nadciąga?
Zakończone kilka dni temu mistrzostwa I Dywizji NCAA mężczyzn tchnęły nową nadzieję w amerykańskich kibiców pływania. Świetne wyniki na obiekcie Georgia Tech w Atlancie pozwoliły im uwierzyć, że nadciąga nowe pokolenie znakomitych zawodników, którzy mają szansę podbić świat i znów zdominować rywalizację na najważniejszych imprezach międzynarodowych.
Wymiana pływackich generacji w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się kilka lat temu i jak na razie jest dla Amerykanów dość bolesna. Na mistrzostwach świata w Kazaniu zawodnicy z USA tylko ośmiokrotnie stawali na najwyższym stopniu podium, notując w ten sposób swój najgorszy występ podczas tej imprezy w XXI wieku. Prawdziwy kryzys dotknął zwłaszcza męską część reprezentacji. Indywidualne złoto w stolicy Tatarstanu zdobył jedynie będący już coraz bliżej końca swojej kariery Ryan Lochte. Sytuacja przed Igrzyskami w Rio zaczęła wyglądać naprawdę nieciekawie.
Wielkimi krokami zbliżają się kolejne kwalifikacje do kadry USA, które już niemal tradycyjnie odbędą się w połowie roku w Omaha. Kibice za oceanem gorączkowo rozpoczęli więc poszukiwania nowych postaci, które miałyby uratować amerykański image "dominatorów" zmagań na pływalni olimpijskiej. W sukurs przyszli im kilka dni temu zawodnicy startujący w Atlancie na mistrzostwach NCAA. Wyróżniające się tam twarze wskazać bardzo łatwo. Townley Haas okazał się absolutnym odkryciem rywalizacji na średnich dystansach w stylu dowolnym, Will Licon zwyciężał zdecydowanie w stylu zmiennym, Jack Conger toczył zacięte boje w rywalizacji delfinistów, Caeleb Dressel bił sprinterskie rekordy jeden po drugim, a Ryan Murphy pokazał miejsce w szeregu reszcie grzbiecistów. Teraz cała piątka będzie musiała przełożyć niesamowite wyniki z pływalni jardowej na długi basen. Jeżeli będą w tym skuteczni, światowa czołówka będzie mogła nerwowo zacząć oglądać się za swoje plecy.
Za oceanem akademicka rywalizacja od lat daje wielu osobom ze Stanów Zjednoczonych nie tylko możliwość kontynuowania kariery na bardzo wysokim poziomie, ale też kreuje nowe gwiazdy tamtejszego pływania. Tak było chociażby tuż przed olimpijskimi zmaganiami w Atenach w 2004 roku, gdy w ligowych wynikach można było znaleźć takie nazwiska jak Ian Crocker, Aaron Peirsol, Brendan Hansen, Peter Vanderkaay czy wspomniany wcześniej Lochte. W kolejnych latach to oni zapewniali swojemu narodowi pozycję zdecydowanego lidera klasyfikacji medalowych na światowych imprezach.
Teraz pozostaje tylko pytanie, czy podobnie może być w tym roku i przykładowi Haas, Dressel i Murphy mają szansę stać się nowymi Crockerami, Piersolami i Hansenami? Czas pokaże. Na pewno warto zwrócić na nich szczególną uwagę na przełomie czerwca i lipca. A być może również podczas rywalizacji na olimpijskiej pływalni nieopodal brazylijskiej Copacabany.