Britta Steffen kończy karierę!
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Jedna z najlepszych niemieckich pływaczek, Britta Steffen, ogłosiła dziś, że kończy swoją karierę! Reprezentantka naszych zachodnich sąsiadów podjęła tę zaskakującą decyzję po niezbyt udanym tegorocznym sezonie, niespełna rok przed Mistrzostwami Europy w Berlinie.
W krótkim oświadczeniu, które można przeczytać na stronie Niemieckiej Federacji Pływackiej (DSV), Steffen stwierdza, że nie ma pewności, czy wystarczy jej motywacji do ścigania się na najwyższym poziomie jeszcze przez rok, a może nawet przez trzy lata. Jak sama podkreśla: „Kończę karierę ze świadomością, że przynależę do najlepszych pływaczek na świecie”.
Niemkę czekają teraz inne obowiązki. Będzie chciała między innymi zająć się własnymi interesami i pomocą Niemieckiej Fundacji Dzieci i Młodzieży, której jest ambasadorem. Być może przyjmie też jakąś propozycję z krajowego związku. Prezydent federacji, Christa Thiel, już dziś wyraziła nadzieję, że niemieckie pływanie będzie mogło korzystać z doświadczenia, jakie przez całą swoją karierę zdobyła Steffen.
Britta urodziła się 16 listopada 1983 roku w graniczącym z naszym krajem Schwedt (Świeciu nad Odrą). Dorastając po wschodniej części muru berlińskiego, w Niemieckiej Republice Demokratycznej, nie miała łatwego życia. Jej mama (Ingrid Steffen) była asystentką w sklepie, a ojciec (Edgar Hutschenreiter) pracował jako elektryk. Rodzice musieli dzielić zarobione pieniądze pomiędzy trójkę rodzeństwa. Britta wychowywała się w domu z dwójką braci: starszym o pięć lat Svenem i urodzonym w 1988 roku Maikiem.
Na pierwszy trening trafiła w wieku sześciu lat, ale jej ojca nie było stać na kostium pływacki dla ukochanej córeczki. Spotkała tam jednak wyjątkowego człowieka. Gunter Hinze, uczący pływania w SSV PCK90 Schwedt, widząc jak mała dziewczynka garnie się do wskoczenia do wody, postanowił jej pomóc. Znalazł dziewczęcy strój, który kazał jej ubrać. Okazało się jednak, że jest on zdecydowanie za mały. Trener nie poddał się i wymyślił, że… zwiąże go sznurkami. Właśnie w ten niewinny sposób rozpoczęła się przygoda z pływaniem jednej z najlepszych zawodniczek na świecie w XXI wieku...
Podstawy Steffen opanowała podobno już po czterech tygodniach. W miejscowym klubie trenowała do 1996 roku. Po ukończeniu szóstej klasy szkoły podstawowej, widząc jak rozwija się jej talent, postanowiła wraz z rodzicami, że przeniesie się do Poczdamu, aby tam zamieszkać w internacie i uczęszczać do sportowej szkoły. Debiut na arenie międzynarodowej zaliczyła dwa lata później, startując na Mistrzostwach Europy juniorów w Palma de Mallorca. Jednak cały pływacki świat usłyszał o niej w 1999 roku, kiedy to na juniorskim czempionacie Starego Kontynentu w Moskwie zdobyła aż sześć złotych medali (zwyciężała na 50, 100 i 200 m stylem dowolnym, a także wraz z koleżankami z niemieckiej kadry we wszystkich konkurencjach sztafetowych)!
W kolejnym sezonie zdobyła trzy brązowe medale Mistrzostw Niemiec w rywalizacji seniorów. Zaowocowało to miejscem w kadrze kraju naszych zachodnich sąsiadów na Igrzyska Olimpijskie. Mając niespełna siedemnaście lat Steffen pojechała do Sydney, aby zebrać cenne doświadczenie. Wystartowała w wyścigach kwalifikacyjnych dwóch konkurencji sztafetowych: 4x100 i 4x200 m stylem dowolnym. W tej drugiej Niemki spisały się lepiej i w finale zajęły trzecie miejsce (na dystansie o połowę krótszym przegrały walkę o brązowy medal ze Szwedkami o jedną setną sekundy). Tym samym młodziutka Britta mogła dopisać do swojego CV pierwszy krążek olimpijski.
Po sześciu latach pobytu w Poczdamie po raz kolejny postanowiła zmienić otoczenie. Po latach wspomina jednak to miejsce, w którym dorastała, usamodzielniła się i spędziła młodość, jako wyjątkowe. W 2002 roku postanowiła rozstać się z trenerką Catrin Marschalek i przenieść do Berlina, aby tam przygotowywać się pod okiem Norberta Warnatzscha w SG Neukoelln. W klubie trafiła między innymi na Franziskę Van Almsick. Przez kolejne dwa lata ciężko pracowała, szykując się na start w Atenach. Na Igrzyska Olimpijskie pojechała jednak tylko jako rezerwowa w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym. Wystąpiła w kwalifikacjach, ale tym razem wróciła do domu bez medalu (Niemki ponownie były czwarte). Pechowo nabawiła się również skręcenia kostki. Przeżyła ciężkie chwile, które doprowadziły ją do drastycznego rozwiązania. Postanowiła zawiesić karierę i poświęcić swój czas na studia. Dopiero po roku powróciła do startów, głównie dzięki współpracy z psychologiem.
W 2006 roku Steffen na dobre zapisała się w pływackich kronikach. Na Mistrzostwach Europy w Budapeszcie zdobyła pięć medali (cztery złote i srebro), a na dystansie 100 m stylem dowolnym poprawiła rekord świata (53.30 s). Najlepsze czasy w historii uzyskiwała też z koleżankami w sztafecie 4x100 m i 4x200 m stylem dowolnym. Po tych zawodach nie zabrakło oczywiście bezpodstawnych podejrzeń o stosowanie przez Niemkę niedozwolonych środków, które nigdy nie zostały potwierdzone.
Prawdziwą królową sprintu Britta Steffen została dwa lata później. Na swoich trzecich Igrzyskach Olimpijskich wreszcie miała okazję wystartować indywidualnie. Wykorzystała tę szansę do maksimum i zdobyła dwa złote medale: na 50 m i 100 m stylem dowolnym, w obu przypadkach bijąc rekord olimpijski. Na krótszym dystansie wyprzedziła Darę Torres ze Stanów Zjednoczonych o jedną setną sekundy, natomiast na sto metrów okazała się lepsza o cztery setne od Lisbeth Trickett.
Znakomitą passę kontynuowała rok później. Na mistrzostwach swojego kraju odzyskała rekord globu na 100 m stylem dowolnym, a w sumie, w ciągu całego sezonu, poprawiała go aż czterokrotnie! Powtórzyła wyczyn z Pekinu i sięgnęła po złote medale Mistrzostw Świata w Rzymie na dwóch najkrótszych dystansach w stylu dowolnym, również w finale wyścigu sprinterskiego popisując się najlepszym czasem w historii (23.73 s). Oba wyniki ze stolicy Włoch przetrwały jako rekordy świata aż do dziś.
Po wprowadzeniu zakazu używania strojów poliuretanowych Steffen nie spisywała się już tak dobrze. Najpierw zaliczyła słaby występ na czempionacie globu w Szanghaju (choć udało jej się wywalczyć brąz w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym). Rok później pojechała na czwarte Igrzyska Olimpijskie w swojej karierze, ale nie stanęła na podium. W Londynie zajęła czwarte miejsce na 50 m stylem dowolnym i odpadła w półfinale na dwukrotnie dłuższym dystansie. W obecnym sezonie zachorowała podczas mistrzostw kraju i nie była w stanie zaprezentować pełni swoich możliwości. Wpłynęło to również zapewne na przygotowania do występu w Barcelonie, które zakończyły się dla Steffen szóstym miejscem w finale 100 m stylem dowolnym i dwoma ósmymi miejscami w sztafetach.
Jeszcze niedawno jej wypowiedzi wskazują na to, że cieszy się z faktu możliwości zaprezentowania się przed własną publicznością na Mistrzostwach Europy w przyszłym roku. Byłby to dla niej również piękny powrót do przeszłości. To właśnie na obiekcie w stolicy Niemiec wywalczyła swój pierwszy złoty medal w rywalizacji seniorów (4x100 m stylem dowolnym na czempionacie Starego Kontynentu w 2002 roku). Tak chciała rozpocząć powrót na szczyt. Zwieńczeniem kariery miały się dla niej stać piąte w karierze Igrzyska Olimpijskie. Tego planu Steffen już nie zrealizuje.