Marcin Stolarski: Pora napisać nową historię
Niespodzianką było wywalczenie przez niego minimum na Igrzyska Olimpijskie rok temu podczas Mistrzostw Polski Seniorów w Szczecinie, poprawienie rekordu Polski na 100 klasycznym w tych samych zawodach. Dziś Marcin Stolarski, bo o nim mowa, jest czołowym polskim żabkarzem na setkę. Z Lublina wraca z minimum do Budapesztu i Taipei, dwie duże imprezy, które są celem większości pływaków. Zapraszamy na wywiad z zawodnikiem Warty Poznań.
Po niesamowicie udanym dla Ciebie roku olimpijskim idziesz za ciosem. 100 klasycznym staje się Twoją domeną?
Marcin Stolarski: W tej chwili faktycznie najlepiej czuję się na dystansie 100 metrów, choć raczej jest to „powrót do korzeni” niż coś nowego w mojej karierze, bo przecież pierwsze juniorskie medale zdobywałem na 50 i 100 mając 14 lat, natomiast pierwszy medal na 200 dopiero 3 lata później. Bardzo mi miło słyszeć, że w tak pozytywny sposób oceniasz moje starty w zeszłym sezonie, mi trochę trudniej przychodzi tak jednoznacznie dobrze podsumować cały rok. W roku olimpijskim, jeśli już udaje się wywalczyć kwalifikację najważniejsze stają się Igrzyska Olimpijskie, te zaś nie były udane. Nie mogłem się niestety pokazać na ME w Londynie, start tam prawdopodobnie dodałby mi pewności siebie i może dla mnie Rio potoczyłoby się inaczej. Nie ma jednak sensu za dużo o tym myśleć, dziś to już historia, pora napisać nową.
Zdecydowałeś się przenieść do Poznania, co Cię skłoniło do takiej decyzji?
Marcin Stolarski: Dużo wcześniej, bo już w 2014 roku myślałem o takiej możliwości, uznałem, że najlepiej będzie zmienić barwy klubowe po Igrzyskach Olimpijskich, niezależnie od tego, czy uda mi się na nie zakwalifikować. Po dziesięciu latach współpracy z Maćkiem Białkiem, bez którego nie byłbym tu, gdzie jestem, czułem, że będę potrzebował nowych bodźców, by dalej iść do przodu. Obozy kadrowe zarówno juniorskie jak i seniorskie były okazją do poznania nowych trenerów, ich treningów, oraz podejścia do zawodników. Szukałem trenera zaangażowanego, z wiedzą i „otwartą głową”. Wszystkimi tymi cechami dysponuje Michał Szymański. Na moją decyzję nie bez znaczenia wpływał fakt, że z różnych przyczyn mój ówczesny klub nie był w stanie zapewnić odpowiednich warunków do trenowania, z roku na rok ilość godzin na długim basenie spadała, tak jak wymiar częściowych dofinansowań wyjazdów na zawody i obozy. Wybór był zatem oczywisty - Warta Poznań i Michał Szymański.
Udało Ci się wypełnić minimum na Mistrzostwa Świata w Budapeszcie, ale niewiele zabrakło do Twojego rekordu Polski sprzed roku. Będziesz próbował to zmienić w stolicy Węgier?
Marcin Stolarski: Nie będę próbował, zrobię to. W Lublinie nawarstwiło się kilka czynników, które spowodowały, że nie popłynąłem czasu, na jaki byłem przygotowany, ale nie zamierzam się usprawiedliwiać. Popłynąłem minimum, startuję w Budapeszcie, tam pokażę na co mnie stać.
Do niedawna Twoją najmocniejszą konkurencją było 200m żabką, będziesz jeszcze próbował zrobić coś więcej w tej konkurencji, czy stawiasz jednak na setkę?
Marcin Stolarski:Zobaczymy, wystartuję z pewnością na to 200m w Tajpej na Uniwersjadzie. Nie zamykam sobie drzwi, i choć nie jestem urodzonym sprinterem, to na chwilę obecną lepiej czuję się na 100 metrów. Do 200 metrów potrzeba nieco innego sposobu płynięcia, zmniejszona frekwencja narzuca diametralnie inną technikę, a żabka jest bardzo technicznym stylem. Obecnie pracujemy nad techniką pływania setki, na tym się skupiamy i zobaczymy z jakim skutkiem. Będę oczywiście startował na 200 metrów, ale nie narzucam sobie żadnej presji.
Co po Budapeszcie? Jakie cele postawiłeś sobie na przyszły sezon?
Marcin Stolarski: Plany na każdy sezon są takie same- iść do przodu, poprawiać się, być mądrzejszym, bardziej świadomym zawodnikiem, pracować ciężko i czerpać przyjemność z tego co się robi. Mówiąc bardziej konkretnie to wszystko zależy od tego, w jakim stopniu zrealizuję swoje cele w tym sezonie, bo najważniejsze starty jeszcze przede mną. Nie wybiegam jeszcze zbyt często myślami poza Węgry i Tajwan. Na stawianie konkretnych celów przyjdzie jeszcze czas.