Marcin Tarczyński: Wyjazd to jedna z moich najlepszych decyzji

Daniel Biś 2014-06-03 19:40

Przed startem zawodów udało nam się złapać Marcina Tarczyńskiego. Jest już w Olsztynie, pełen optymizmu, gotowy do walki. 

news.megatiming.pl:Gdzie trenowałeś po sezonie NCAA? 

Marcin Tarczyński: Po mistrzostwach NCAA dostaliśmy tydzień wolnego. Mamy tam również grupę zawodników, którzy kiedyś pływali dla uczelni, występy w drużynie uniwersyteckiej zakończyli, ale dalej tu trenują. To właśnie z nimi pływałem. 

Czyli dostaliście tylko tydzień wolnego? U nas, to nie do pomyślenia.

Tak, ale trzeba pamiętać, że sezon w NCAA kończy się w marcu. To połowa sezonu dla zawodników planujących starty w między narodowych imprezach. Więcej niż tydzień przerwy nie byłby wskazany. 

Jak czujesz się na długim basenie, po sezonie na yardach?

Faktycznie, to duża różnica. Chociażby proporcje w jakich pływa się pod wodą. Staraliśmy się, z trenerami, nad tym popracować, „opływać”. Jednak pływam już prawie piętnaście lat, więc powinienem sobie poradzić. 

Czyli możemy spodziewać się 15-sto metrowych strzałek?

Miejmy nadzieję, że nie ponad. Pamiętam, że na swoich pierwszych zawodach na 25-cio yardowym basenie, zostałem zdyskwalifikowany za dwukrotne przekroczenie „piętnastki” pod wodą. Także tą lekcje też już mam za sobą i mam nadzieję, że więcej się nie zdarzy. 

Na jakich dystansach chcesz się tu skupić? W tym sezonie w NCAA lepiej szedł Ci delfin.

Sezon akademicki w Stanach nie miał, aż takiego wpływu na to czym się przygotowywałem. Mieliśmy w drużynie kilku bardzo mocnych grzbiecistów, a małą lukę w delfinie. Trenerzy zdecydowali, że to ja, ją wypełnię. Trenowałem bardzo mocno zarówno grzbietem, jak i delfinem. Więc na ten moment nastawiam się na „setkę” grzbietem, a później delfinem. 

Na 100 delfinem mamy bardzo mocną konkurencje: Czerniak, Korzeniowski, Poprawa, Krupecki, Cieślak i Ty. Zapowiada się jeden, z ciekawszych wyścigów.

To prawda. Cieszę się, że jestem członkiem tej mocnej obsady. Zapowiada się inetresująca rywalizacja. 

Wiele osób mówi, że wyjazdy do Stanów nie posłużyły Tobie czy Marcinowi Cieślakowi. Coraz częściej spotykamy się z opiniami, że lepiej mogliście rozwinąć się w Polsce. Jak to oceniasz po czterech latach?

Myślę, że takie wypowiedzi nie mają żadnego uzasadnienia. Uważam, że decyzja o wyjeździe była jedną z najlepszych w moim życiu. Rozwinąłem się nie tylko jako zawodnik, ale również jako człowiek. Nie tylko robię postępy w pływaniu, ale także zyskuję dobre wykształcenie, czyli coś z czego nigdy nie chciałem rezygnować. Wyjazd do Stanów umożliwił mi poważne traktowanie pływania, ale też spraw poza nim. Nigdy nie żałowałem decyzji o wyjeździe. Gdybym miał podjąć decyzję raz jeszcze, nie zmienił bym jej.

Jakie plany na przyszłość? Zakończyłeś już starty dla uczelni.

To prawda, ale pozostał mi jeszcze rok studiów. W Stanach można rozłożyć stypendium na 5 lat, aby łatwiej było pogodzić pływanie z nauką. Mi pozostał właśnie piąty rok. 

Jakie masz cele na Berlin? 

Jestem już zmęczony tym, że nie udaje mi się awansować do serii finałowej na międzynarodowych imprezach. Jest to taki plan minimum, aby dostać się do finału.

Myślisz jeszcze o pływaniu zmiennym?

Tak, prędzej na krótkim basenie. Gdyby ten układ konkurencji był inny, pewnie zgłosił bym się na 200 zmiennym, ale w obecnej sytuacji wolałem 100 delfinem. Ale na krótkim basenie widzę siebie w stylu zmiennym. Nie powiedziałem tam jeszcze ostatniego słowa. 

Bardzo dziękuję za rozmowę, powodzenia. 

Również dziękuję.