MŚ: Cesarskie łzy
"Widziałem łzy w oczach cesarza, a to jest dla mnie najdroższy skarb! Łzy cesarskie mają cudowną moc!" - to cytat z baśni Hansa Christiana Andersena pt. "Słowik", który automatycznie nasuwa się na myśl w momencie, kiedy po najwyższe laury sięga pływacki cesarz - Cesar Cielo Filho. Brazylijczyk dziś obronił tytuł na sprinterskim dystansie 50 m stylem dowolnym mężczyzn.
To było starcie gigantów. Ośmiu potężnie zbudowanych zawodników płynących w najkrótszym wyścigu na 50-metrowym basenie. Drobny błąd mógł zadecydować o braku medalu. Szybko przekonał się o tym Anthony Ervin, który wystartował najsłabiej z całej stawki i nie zdołał dopaść najlepszych, kończąc wyścig na szóstej lokacie (21.65 s). Tuż przed nim uplasował się Mistrz Olimpijski, Florent Manaudou, który po piątkowym występie w półfinałach był typowany na zdecydowanego kandydata do złota. Francuz w dzisiejszej rywalizacji popłynął jednak znacznie wolniej (21.64 s). Złoto wywalczył wspomniany wcześniej Cielo, a okrasił je najlepszym rezultatem w historii uzyskanym w stroju tekstylnym (21.32 s). Czas ten dałby mu na ubiegłorocznych Igrzyskach Olimpijskich pierwsze miejsce.
Na miejscu drugim znalazł się Vladimir Morozov (21.47 s), a na trzecim niespodziewanie uplasował się George Bovell. Pływak z Trynidadu i Tobago, który kilkanaście dni temu skończył trzydzieści lat był po wyścigu ogromnie szczęśliwy. To jego największy sukces w karierze od czasu pamiętnego brązowego medalu Igrzysk Olimpijskich w Atenach na dystansie 200 m stylem zmiennym.
Vladimir Morozov nie został "Vlad(cą) Barcelony", od teraz stolica Katalonii ma bowiem swojego "Cesar(z)a"... Dziś Cesar Cielo zdobył drugie złoto Mistrzostw Świata w Barcelonie. Wcześniej triumfował na dystansie 50 m stylem motylkowym. Brazylijczyk na tegorocznym czempionacie globu był jak wytrawny bokser. Wyczekiwał na odpowiedni moment i w najważniejszej chwili zadawał nokautujący cios. Po swoim sobotnim zwycięstwie Cielo usiadł na linie i zaczął krzyczeć z radości. I krzyczał tak dobre kilkanaście sekund. Podczas dekoracji zobaczyliśmy już natomiast stały obrazek histerycznie płaczącego Brazylijczyka. Wygląda na to, że jego łzy też mają cudowną moc...
W finale rywalizacji sprinterek w stylu motylkowym doczekaliśmy się najlepszego w historii czasu osiągniętego w stroju tekstylnym! Zwyciężyła Dunka, Jeanette Ottesen, która uzyskała rezultat 25.24 s. Wycofanie się z rywalizacji na dystansie 100 m stylem dowolnym najwyraźniej wyszło jej na dobre. Dziś zdobyła złoto, a jutro powalczy o jak najwyższą pozycję w sprincie kraulem (w półfinałach była trzecia). Wicemistrzynią świata na 50 m stylem motylkowym została Chinka, Lu Ying, która wynikiem 25.42 s poprawiła rekord Azji. Z brązowym medalem do Holandii wróci Ranomi Kromowidjojo (25.53 s).
Coraz bardziej prawdopodobny staje się dublet Francuzów w rywalizacji mężczyzn na dystansie 50 m stylem grzbietowym. W półfinałach dwójka reprezentantów Trójkolorowych była zdecydowanie najszybsza w całej stawce. Pierwszy czas uzyskał Camille Lacourt (24.39 s), a tylko sześć setnych sekundy za nim finiszował Jeremy Stravius. W finałowej ósemce zobaczymy też między innymi dwóch Izraelczyków. Znakomicie spisał się zwłaszcza Guy Barnea, który był trzeci i wyrównał rekord swojego kraju w tej konkurencji (24.73 s).