Joanna Mendak: Nikt z nas od razu nie był mistrzem
Joanna Mendak na trzech kolejnych igrzyskach paraolimpijskich zdobywała dla Polski złoty medal na dystansie 100m stylem motylkowym. Mimo swojej niepełnosprawności, stawała na podium w rocznikowych mistrzostwa naszego kraju wśród zawodników pełnosprawnych. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii pływania niepełnosprawnych w naszym kraju.
Jesteś 3-krotną złotą medalistką igrzysk paraolimpijskich. Na najwyższym stopniu podium stawałaś kolejno w Atenach w 2004 roku, cztery lata później w Pekinie i w 2012 roku w Londynie. Opowiedz, jakie były Twoje początki jako pływaczki?
Myślę, że moja historia jest podobna do początków większości innych pływaków. Jako mała dziewczynka zostałam skierowana na zajęcia korekcyjne, ponieważ stwierdzono u mnie skrzywienie kręgosłupa. Nie przepadałam za bardzo za zajęciami z fizjoterapeutą i alternatywą były zajęcia na basenie. W wieku sześciu lat trafiłam na indywidualne lekcje pływania do Pana Jacka Reguckiego. W trzeciej klasie szkoły podstawowej opanowałam już pływanie wszystkimi czterema stylami i rozpoczęłam treningi w MUKS Olimpijczyk Suwałki, gdzie trenuję do dzisiaj.
Wiem, że bardzo nie lubisz o tym rozmawiać, ale to nie będzie przewodni temat naszej rozmowy. Chciałem Cię zapytać o Twoją niepełnosprawność i o to, jak radzisz sobie w codziennym życiu?
To nie jest tak, że lubię czy nie, nie ma się czego wstydzić. (śmiech) Jestem osobą niedowidzącą. Na prawe oko nie widzę w ogóle, a na lewe w zasadzie mam jedną trzecią pola widzenia. Przez moich rodziców zostałam wychowana tak, że musze sobie radzić ze wszystkimi codziennymi sprawami i staram się to robić. Myślę, że radzę sobie dobrze. Trenuję, ale i również studiuję, także nie czuję, abym miała jakieś ograniczenia. Jedynym problemem to fakt, że nie mogę poruszać się samochodem jako kierowca, a często ułatwiłoby mi to sprawę. (śmiech)
Na swoim koncie masz wiele medali ze wszystkich międzynarodowych imprez. Pływasz nie tylko motylkiem, ale i wszystkimi innymi stylami na międzynarodowym poziomie. Jednak czołówka światowa bardzo się wyrównała. Czy gdzieś w głowie myślisz o czwartym złotym medalu igrzysk paraolimpijskich?
Nawiązując do Twojego pytania muszę powiedzieć, że bardzo cieszę się z tego, że mam na swoim koncie medale międzynarodowych imprez we wszystkich możliwych stylach. W 2002 roku, jako 13-letnia dziewczynka pojechałam na swoje pierwsze mistrzostwa świata do Argentyny i tam zdobyłam swoje pierwsze dwa medale. Od tej pory z każdej głównej międzynarodowej imprezy wracałam z krążkiem - oprócz mistrzostw świata w 2013 roku, gdzie zaliczyłam powrót po operacji stawu ramiennego i uplasowałam się tuż za podium. Moim dużym sukcesem było zdobycie złotego medalu w Atenach. Później obroniłam ten tytuł w Pekinie, a dużą sztuką było ponowne zwycięstwo w Londynie. Czy w Rio będzie czwarty złoty medal? Nie wiem. Na razie zostałam objęta planem przygotowań kadry paraolimpijskiej. Na dzień dzisiejszy nie mogę powiedzieć, że do Rio lecę na 100%, ponieważ karty są otwarte i nie wiadomo ile Polska otrzyma miejsc. Jeśli znajdę się w składzie polskiej reprezentacji, to będą to już moje czwarte igrzyska. Zupełnie inne niż do tej pory. Ja już osiągnęłam bardzo wiele. Pojawia się bardzo dużo młodszych dziewczyn, które są bardzo nakręcone na sukces i - pospolicie mówiąc - są podjarane pływaniem. Ja chcę po zakończonych przygotowaniach powiedzieć sobie, że zrobiłam wszystko, aby jak najlepiej się przygotować. Tak naprawdę zdecyduję dyspozycja dnia we wrześniu 2016 roku, ale na pewno będę walczyła ze wszystkich sił.
Na co dzień trenujesz w grupie pełnosprawnych zawodników. Zdobywałaś medale rocznikowych mistrzostw Polski, mimo Twojej niepełnosprawności. Czy taka rywalizacja pomogła Ci w osiągnięciu tych sukcesów?
Na pewno tak. Zdobywałam medale od mistrzostw 14-latków, aż do mistrzostw Polski młodzieżowców. Wiek szkolny, licząc od gimnazjum, to najlepszy wiek dla zawodnika. Po pierwsze jest niesamowita regeneracja organizmu, a po drugie ma się wtedy wielką ochotę na odnoszenie kolejnych sukcesów. Starty z zawodnikami pełnosprawnymi były znakomitym uzupełnieniem mojego pływania wśród osób niepełnosprawnych. Myślę, że byłam takim łącznikiem między tymi dwoma światami. Dzięki mnie wiele osób dowiadywało się o pływaniu niepełnosprawnych w naszym kraju. Moi znajomi pytali mnie o kolejne imprezy, o kolejne sukcesy i plany. Bardzo miło wspominam tamte czasy. Dzisiaj na co dzień również w swoim klubie w Suwałkach trenuję z pełnosprawnymi osobami. Jednak coraz więcej mamy organizowanych obozów kadrowych, gdzie pływam już w grupie z innymi zawodnikami niepełnosprawnymi. Cieszę się jednak, że jak widać można łączyć te dwa światy i razem przełamywać bariery.
Często ludzie nie radzą sobie ze swoimi problemami. Nie chodzi tu nawet tylko o osoby niepełnosprawne. Ty jesteś przykładem człowieka, który mimo swoich problemów idzie do przodu. Jakimi słowami mogłabyś zachęcić osoby zamknięte na świat do wyjścia z domu i podjęcia jakiejś aktywności oraz zmiany swojego życia?
Myślę, że nie ma się co załamywać. Wszyscy mamy jakieś problemy. Sportowcy, pełno- czy niepełnosprawni, spędzają wiele czasu po za domem. Musimy sobie radzić w godzeniu życia sportowego z tym prywatnym, uczelnianym czy szkolnym. Wszystkie sukcesy są okupione wielkim poświęceniem. Myślę, że sport jest doskonałą nauką dyscypliny. Daje również okazję do zwiedzania świata i poznawania wielu ludzi. Nie trzeba jednak od razu decydować się na sport. Może to być każda inna aktywność jak np. gra na instrumencie, śpiew czy coś innego. Musimy pamiętać, że nikt z nas od razu nie był mistrzem w tym, co robi. Potrzebna jest ciężka praca i to dzięki niej można osiągnąć to, o czym się marzy.