Leisel Jones kończy z pływaniem
Geoff Huegill nie był ostatnim reprezentantem Australii, który postanowił zakończyć w tym roku pływacką karierę. Tym razem taką decyzję podjęła 27-letnia Leisel Jones – 9-krotna medalistka olimpijska, jedna z najbardziej utytułowanych pływaczek z Antypodów, a w dodatku jedyna w historii kraju, która startowała na aż czterech Igrzyskach.
O zakończeniu kariery przez Jones zaczęto mówić już w czwartek, kiedy to w „The Sydney Morning Herald” zauważono, że pływaczka na piątkowy poranek zwołała w Brisbane konferencję prasową. I rzeczywiście tak się stało. Australijka stwierdziła, że to już czas na zajęcie się innymi sprawami. Zauważyła, że czuje się teraz jak nastolatka, która musi znaleźć w swoim życiu nową drogę, którą będzie podążać. Ostatnio nawet miała okazję pograć w tenisa ziemnego, ale uznała, że chyba na korcie nie idzie jej najlepiej. Na pytanie, czy kiedyś zmieni zdanie i wróci do pływania – stanowczo odpowiedziała, że jej decyzja jest ostateczna i teraz chce zająć się pomocą młodym australijskim talentom, które mają błyszczeć na Igrzyskach w Rio de Janeiro. W planach ma także studiowanie psychologii. Dwanaście lat jej wspaniałej kariery minęło tak szybko…
Wszystko zaczęło się 15. maja 2000 roku. W Sydney od trzech dni trwały kwalifikacje olimpijskie do drużyny gospodarzy milenijnych Igrzysk. Na faworytkę do wygrania miejsca w kadrze w konkurencji 100 m stylem klasycznym wyrosła niespodziewanie 14-letnia wtedy Leisel Jones. Już dzień wcześniej pokazała jak wspaniale jest przygotowania, będąc najlepszą w kwalifikacjach i półfinałach – jako jedyna potrafiła złamać granicę minuty i dziewięciu sekund. W finale tylko potwierdziła na jak wiele ją stać, wygrywając wyścig z przewagą trzech dziesiątych nad Tarnee White. Była jedną z tych, które doprowadziły do łez i ostatecznie do wycofania się z pływania dwukrotnej mistrzyni Świata z Rzymu, rekordzistki globu – Samanthy Riley (w finale zajęła dopiero siódme miejsce).
W ten sposób marzenie małej LJ o Igrzyskach stało się rzeczywistością. Osiemnaście dni po jej piętnastych urodzinach (17. września) rozpoczęła się rywalizacja w jej koronnej konkurencji – 100 m żabką. Australijka od samego początku pokazała, że może dać swoim rodakom wiele radości. W kwalifikacjach uzyskała trzeci rezultat, łamiąc granicę 1:08. Wieczorem było już troszkę gorzej – do finału przystąpiła z czwartym czasem. Tam stoczyła piękną walkę o złoto z inną juniorką – 16-letnią Amerykanką, Megan Quann. I choć wyścig skończyła ostatecznie na drugiej pozycji – jej szczery uśmiech pokazywał, jak bardzo szczęśliwa jest ze zdobycia niespodziewanego srebra i nowego rekordu życiowego. Później Jones wzięła jeszcze udział w finałowym wyścigu sztafet 4×100 m zmiennym. Znów musiała uznać wyższość Quann i jej koleżanek, ale do swojego domu wróciła z dwoma medalami na szyi.
W 2001 roku, na Mistrzostwach Świata w Fukuoce zdobyła swoje pierwsze złoto na tak ważnej imprezie – wraz z koleżankami triumfowała w sztafecie. Dołożyła do tego srebro na 100 m stylem klasycznym. Dwa lata później dokonała kolejnej ważnej rzeczy w swojej karierze – na czempionacie globu w Barcelonie ustanowiła nowy rekord Świata na 100 m żabką – 1:06.37. Nie dało jej to jednak indywidualnego triumfu, bowiem wynik ten uzyskała w półfinale. W wyścigu o złoto nie dała rady Chince Luo Xuejuan i Amandzie Beard ze Stanów Zjednoczonych.
Na Igrzyska w Atenach jechała w roli wielkiej faworytki Australijczyków do triumfu na 100 i 200 m stylem klasycznym. W tamtym czasie była już rekordzistką Świata w obu tych konkurencjach. Skończyło się na lekkim niedosycie – do kraju wróciła z trzema medalami, ale indywidualnie wywalczyła „tylko” srebro na 200 m i brąz na 100 m. Ten ostatni medal z pewnością „smakował” jej najmniej. W wyścigu finałowym przegrała nie tylko z Luo, ale także ze swoją rodaczką – Brooke Hansen – i to zaledwie o jedną setną sekundy. Do tego wszystkiego doszło jeszcze – „na osłodę” – złoto w sztafecie zmiennej.
Po tej wpadce, w podejściu Jones do treningu zaszło wiele zmian. Jak się później okazało – zmian na lepsze. Australijka chciała wreszcie nauczyć się wygrywać – i udało jej się to. Pod okiem Stephana Widmara sięgnęła w 2005 roku po dwa złote medale Mistrzostw Świata w Montrealu – na dystansach, na których miała triumfować rok wcześniej na Igrzyskach. Świat zobaczył „Lethal Leisel” („zabójczą Leisel”). Na 200 m stylem klasycznym wygrała z czasem, który był nowym rekordem Świata i jedyną łyżką dziegciu w tej wielkiej, australijskiej beczce miodu był pierwszy wyścig półfinałowy na 100 m żabką, w którym Jones nawet nie brała udziału. Jessica Hardy z USA dopłynęła w nim do mety z rezultatem 1:06.20 i odebrała zawodniczce z Antypodów rekord Świata. Jones odzyskała go ostatecznie w lutym następnego roku, po raz pierwszy łamiąc granicę minuty i sześciu sekund. Kilkadziesiąt dni później rekord został wyśrubowany do wyniku 1:05.09.
Dwa lata później Mistrzostwa Świata odbyły się w jej rodzinnym kraju, a dokładnie na Rod Laver Arena w Melbourne. Jones znów była wielką faworytką do zdobycia kilku medali i tym razem wywiązała się ze swojej roli w stu procentach. Obroniła wszystkie tytuły przywiezione z Montrealu (100 i 200 m stylem klasycznym, 4×100 m stylem zmiennym), a do tego dołożyła jeszcze srebro na 50 m żabką. To były dla niej znakomite zawody. Po tych Mistrzostwach postanowiła przenieść się z Brisbane, właśnie do Melbourne i rozpoczęła treningi pod okiem Rohana Taylora.
Rozpoczęła się era strojów poliuretanowych, zawodnicy zaczęli pływać coraz szybciej, a Igrzyska zbliżały się wielkimi krokami. Leisel Jones zapewniła sobie udział w trzech, tradycyjnych dla niej, konkurencjach. W Pekinie wreszcie nadszedł ten moment, w którym mogła o sobie powiedzieć – Jestem indywidualną Mistrzynią Olimpijską. Oprócz „tradycyjnego” złota w sztafecie stylem zmiennym, wywalczyła bowiem pierwsze miejsce w konkurencji 100 m żabką. Zdobyła też srebro na dwukrotnie dłuższym dystansie. Przegrała tam jednak z Rebeccą Soni – Amerykanką, która odebrała jej w finałowym wyścigu rekord Świata – już nigdy później Jones go nie odzyskała. W 2009 roku wzięła roczny rozbrat z pływaniem. W trakcie jej nieobecności Soni złamała granicę minuty i pięciu sekund na 100 m stylem klasycznym. Kolejny rekord Świata należący do Australijki został wymazany z tabel. Jones wróciła, żeby powalczyć o wyjazd na jeszcze jedne Igrzyska Olimpijskie.
W 2011 roku, na Mistrzostwach Świata w Szanghaju zdobyła jeszcze srebro na 100 m żabką i brąz w sztafecie zmiennej. W następnym roku wywalczyła sobie miejsce w kadrze na Igrzyska w Londynie w swojej ukochanej konkurencji indywidualnej (na 200 m w ogóle nie wystartowała). W Londynie na 100 m stylem klasycznym zajęła piąte miejsce. Na pożegnanie z wspaniałą karierą pozostał jej srebrny medal w sztafecie 4×100 m stylem zmiennym.