Świat

Gwangju 2019: Milak rozpostarł skrzydła. Czy to początek nowej ery?

Szymon Gagatek 2019-07-24 21:29

Gdy Michael Phelps debiutował na igrzyskach w Sydney w 2000 roku, Kristof Milak miał za sobą zaledwie kilka miesięcy życia. Węgier nigdy nie miał okazji rywalizować ze swoim idolem, a dziś - w wieku zaledwie 19 lat - wymazał z tabel rekordów świata jedno z jego historycznym osiągnięć. Czy to zwiastun nowej ery w światowym pływaniu, w której rezultaty wielkiego mistrza powoli odejdą w zapomnienie?

Był dokładnie 29 lipca 2009 roku. Na Foro Italico w Rzymie seriami padały rekordy świata, poprawiane przez zawodników startujących w poliuretanowych strojach. Nadszedł dzień, na który czekali wszyscy Amerykanie - w programie czempionatu globu zaplanowano finał 200 m stylem motylkowym. Michael Phelps stanął na słupku przy piątym torze. Po jego lewej ręce do startu szykował się Dinko Jukic, po prawej - najlepszy w półfinałach Takeshi Matsuda, a jeszcze kawałek dalej nasz Paweł Korzeniowski, który dwie minuty później był już wicemistrzem świata. Po sygnale startera panowie ruszyli do walki, ale o wyrównanym starciu nie było mowy. Król tego dystansu mógł być tylko jeden. Phelps prowadził przez cały wyścig, dopływając do mety z czasem 1:51.51. Przy jego nazwisku pojawiły się nie robiące już wtedy na nikim wrażenia literki WR. Od kilku dni było wiadomo, że era "kosmicznych" kostiumów pod koniec roku dobiegnie końca. Można więc było zakładać, że nowy rekord świata przetrwa jeszcze długie lata.

     50 m        100 m        150 m        200 m    
Michael Phelps (Rzym 2009)       24.7652.881:21.931:51.51
  28.1229.0529.58

Po igrzyskach w Londynie Phelps zakończył karierę. Na 200 m stylem motylkowym pokonał go Chad le Clos, który szybko stał się nową twarzą światowego pływania. Południowoafrykańczyk nigdy później nie był jednak tak blisko rekordu Amerykanina, jak właśnie w pamiętnym wyścigu w 2012 roku. Ponownego złamania bariery 1 minuty i 53 sekund doczekaliśmy się dopiero w 2015 roku, gdy... do pływania wrócił Phelps. Rok później odzyskał tytuł mistrza olimpijskiego i mógł zejść ze sceny, będąc na absolutnym szczycie.

Kilka tygodni wcześniej w małym węgierskim Hodmezovasarhely odbyły się mistrzostwa Europy juniorów. To właśnie tam Kristof Milak dał się poznać światu. W wieku 16 lat zwyciężył na dystansie 200 m stylem motylkowym z czasem 1:56.77. Rok później nikt już nie miał wątpliwości - nadchodzi nowa gwiazda. W 2017 roku Milak był rewelacją czempionatu globu w Budapeszcie. Przed własną publicznością zdobył srebro na 100 m stylem motylkowym, przegrywając tylko z Caelebem Dresselem. W 2018 roku bez problemów triumfował w mistrzostwach Europy w Glasgow na 200 metrów i rozpoczął przygotowania do startu w Gwangju. 

Dzisiejszy wyścig ułożył się dla niego idealnie. Na półmetku miał dokładnie taki sam czas, jak Phelps dekadę wcześniej: 52.88. Ale przed nim wciąż był Chad le Clos. - Gdy po pierwszych 50 metrach zobaczyłem, że między mną a Chadem jest długość ciała różnicy, spanikowałem i przyspieszyłem. Potem czekałem aż zakwasi mi się organizm, ale miałem tyle adrenaliny, że nie poczułem żadnego zmęczenia ani bólu. Myślę, że nauczyłem się jak pływać finiszową długość basenu w tej konkurencji - mówił po wyjściu z wody Milak. I rzeczywiście, końcówka była już pokazem możliwości Milaka. Czas 1:50.73 oznaczał poprawienie rekordu świata o prawie osiem dziesiątych sekundy!

     50 m        100 m        150 m        200 m    
Kristof Milak (Gwangju 2019)     24.6652.881:21.571:50.73
  28.2228.6929.16

Po wyścigu Milak w swoim stylu usiadł na linie i - tak jak po pierwszym swoim wielkim juniorskim sukcesie w 2016 roku, tak jak po każdym następnym zwycięstwie - rozłożył szeroko ręce jak gdyby rozpościerał skrzydła. W środę faktycznie zamienił się w prawdziwego motyla. A pewnie to jeszcze nie jest kres jego możliwości. 

Na reakcję Phelpsa nie trzeba było długo czekać. Występ Milaka skomentował w wypowiedzi dla New York Times. - Doszło do tego, ponieważ pojawił się chłopak, który chciał to zrobić, marzył o zrobieniu tego i zorientował się jak to zrobić; który pracował nad swoją techniką, aż stała się piękna i który włożył w to wszystko naprawdę, naprawdę ciężką pracę. Tak jak jestem sfrustrowany tym, że ten rekord został pobity, tak nie mógłbym być szczęśliwszy widząc jak on to zrobił. Ostatnie 100 metrów tego dzieciaka było niesamowite - mówił wielki mistrz.

Amerykanin wciąż jest posiadaczem dwóch rekordów świata: na 100 m stylem motylkowym i 400 m stylem zmiennym. Do tego pierwszego próbował już się dobierać Caeleb Dressel i pewnie prędzej czy później dopnie swego. Dużo trudniej będzie komukolwiek w najbliższych latach o wymazanie z tabel drugiego osiągnięcia (4:03.84 z igrzysk w Pekinie). Być może pojawi się jednak ktoś, kto dokona również tego. Era, w której o rekordach najlepszego pływaka wszechczasów będzie trzeba zapomnieć, jest nieunikniona. I nadchodzi wielkimi krokami.

foto: A. Masini/Deepbluemedia

 

Sprawdź też poprzednie tematy dnia:
21.07: Manifest Hortona
22.07: Wyjątkowy gest dla wielkiej nieobecnej
23.07: Włoska robota. Super Simo mistrzynią świata