Świat

Gwangju 2019: Rewelacja z Lakeville. Siedemnastolatka objawieniem mistrzostw

Szymon Gagatek 2019-07-28 23:51

Zakończone dziś mistrzostwa świata miały co najmniej kilku bohaterów: Caeleba Dressela, Kristofa Milaka, Adama Peaty'ego, Ariarne Titmus czy Federicę Pellegrini. Ale tylko jedna osoba w całej stawce pływaków startujących w Gwangju mogła się pochwalić aż dwoma rekordami świata w konkurencjach indywidualnych. To zwykła dziewczyna z amerykańskiego Lakeville. I ma dopiero 17 lat.

Regan Smith zrobiła w Korei Południowej prawdziwą furorę. Na swój pierwszy start musiała czekać dość długo (do wody wskoczyła dopiero w piątek), ale to chyba tylko zwiększyło jej apetyt na wielkie sukcesy. Już eliminacje 200 m stylem grzbietowym były bardzo obiecujące. Pewne zwycięstwo, rekord świata juniorów - nie było się do czego przyczepić. Prawdziwe szaleństwo zaczęło się jednak w półfinałach. Młoda Amerykanka uzyskała czas 2:03.35 i o 71 setnych sekundy poprawiła rekord świata Missy Franklin. Co ciekawe, pięciokrotna mistrzyni olimpijska ustanawiała go również w wieku 17 lat. Missy nie przeszła obok tego wydarzenia obojętnie, publikując posta na Instagramie, w którym pogratulowała swojej rodaczce, określając ją "jedną z najsłodszych i najciężej pracujących zawodniczek, jakie kiedykolwiek poznała". "Naprawdę nie mogłabym być szczęśliwsza, widząc, że mój rekord świata trafił do kogoś, kto - wierzę w to w głębi serca - jest jedną z najbardziej inspirujących i najmilszych osób na świecie" - napisała w swoim stylu. 

W finale Smith zaatakowała ponownie. Ruszyła w szaleńczym tempie, po pierwszych dwóch długościach basenu notując czas 59.45, zmierzony przecież "na nogi". Niewyobrażalne tempo utrzymywała mniej więcej do 175 metra. Dopiero wtedy zapłaciła za tak mocny początek i ostatecznie była minimalnie wolniejsza niż w piątek. Takie otwarcie wyścigu nie pozostawiało jednak trenerom kadry wątpliwości, na kogo postawić na pierwszej zmianie sztafety 4x100 m stylem zmiennym. Ostatni wyścig mistrzostw stał się dla Smith doskonałą okazją do udowodnienia rewelacyjnej formy. Na swojej zmianie uzyskała czas 57.57 i dołożyła do kolekcji kolejny rekord świata, prowadząc drużynę Stanów Zjednoczonych do złota.

Indywidualnie na 100 metrów nie wystartowała tylko przez zasady kwalifikacji na czempionat globu w roku przedolimpijskim. Amerykanie wyłonili kadrę na podstawie wyników z dwóch ubiegłorocznych zawodów: mistrzostw kraju w Irvine i Pacyfiku w Tokio. Tam lepsze od niej były jeszcze Kathleen Baker i Olivia Smoliga. W przyszłym roku taka sytuacja już się pewnie nie powtórzy.

Talent Smith był widoczny od pierwszych chwil, gdy wskoczyła do basenu w Lakeville - małym miasteczku w stanie Minnesota. Jej rodzice nigdy nie mieli nic wspólnego z pływaniem, ale oczywiście zapisali swoje dwie córki na zajęcia, by opanowały sztukę radzenia sobie w wodzie. Najpierw Brennę, a gdy ta podłapała bakcyla i rozpoczęła nawet treningi - także o pięć lat młodszą Regan. Kiedyś, na jednej z lekcji zorganizowane zostały mini-zawody. Popłynęła w nich tak, że instruktor długo przecierał oczy ze zdumienia. - To przyszło jej naturalnie -mówił tata, Paul Smith. 

Chwilę później dołączyła do miejscowego klubu, idąć w ślady starszej siostry. Szybko zaczęła odnosić zwycięstwa, ale w świat wyczynowego sportu była wprowadzania bardzo spokojnie. Przed 13. rokiem życia nie miała więcej niż 3 treningów w tygodniu. Później zaczęła jednak mocno przygotowywać się na swoje sukcesy. - Jest niesamowicie pracowita, nikt nie trenuje tak jak ona - mówiła jedna z jej koleżanek z drużyny, gdy Smith zaczęła trenować około 14 godzin tygodniowo. - Jestem zadowolona, że czekałam z tym, aż przejdę przez cały ten żmudny reżim treningowy. Gdybym w wieku 9-11 lat trenowała bardzo ciężko i tylko myślała "O Boże, chcę jechać na igrzyska!", nie sądzę, że dziś bym jeszcze pływała. Myślę, że bym się wypaliła - twierdziła Regan już półtora roku temu. 

Mając 14 lat pojechała na pierwsze w swoim życiu kwalifikacje olimpijskie. Przez wielu była już wtedy uważana za olbrzymi talent, a na swoim koncie miała pierwsze rekordy kraju w swoich kategoriach wiekowych. Rok wcześniej pokazała się też z dobrej strony w rywalizacji z amerykańską czołówką na zawodach Pro Swim Series w Minnesocie. W Omaha poprawiała rekordy życiowe, ale do zdobycia biletu na igrzyska było jej jeszcze daleko. Najlepiej poradziła sobie na 100 m stylem grzbietowym, wchodząc do półfinału (13. miejsce). Na swoją szansę musiała poczekać do kolejnego sezonu. W 2017 roku zakwalifikowała się do kadry na czempionat globu w Budapeszcie. I od razu awansowała tam do finału 200 m stylem grzbietowym, ustanawiając rekord świata juniorów. W wyścigu medalowym staciła go na rzecz Kayle McKeown z Australii i zajęła 8. pozycję. 

To był kolejny sygnał, mówiący o tym, że trzeba bacznie śledzić jej postępy. Kilka tygodni po starcie na Węgrzech, w trakcie sierpniowych mistrzostwach świata juniorów w Indianapolis nie miała sobie równych wśród grzbiecistek na dystansach 100 i 200 metrów. Stale się rozwijała, aż w tym roku jej talent w pełni eksplodował. A to wszystko stało się pod okiem Mike'a Parratto - szkoleniowca, który kiedyś współpracował ze słynną Jenny Thompson, 8-krotną mistrzynią olimpijską. Wygląda na to, że Smith ma możliwości, by pójść w jej ślady, a nawet przebić jej osiągnięcia. W przyszłym roku czekają ją kwalifikacje na igrzyska, do których przystąpi już w roli "pewniaka" do miejsca w kadrze. I kto wie, czy nie zdecyduje się na starty nie tylko w stylu grzbietowym, ale także wśród delfinistek. Na 100 m stylem motylkowym dysponuje rekordem życiowym 58.59, a na dwukrotnie dłuższym dystansie pływała już w czasie 2:07.42. Wyjątkowa wszechstronność może spowodować, że w Tokio będzie o niej naprawdę bardzo głośno. 

Sprawdź też poprzednie tematy dnia:
21.07: Manifest Hortona
22.07: Wyjątkowy gest dla wielkiej nieobecnej
23.07: Włoska robota. Super Simo mistrzynią świata
24.07: Milak rozpostarł skrzydła. Czy to początek nowej ery?
25.07: Dressel kontra Chalmers. Rywalizacja na lata?
26.07: Historia pewnej bandany
27.07: Ledecky pokazała ludzką twarz. A później zrobiła to, co zwykle

foto: JD Lasicka