Świat

Kolejna próba. FINA chce sprintów na igrzyskach w Paryżu

Szymon Gagatek 2020-06-21 18:26

Aż 20 z 27 międzynarodowych federacji, które zrzeszają dyscypliny z programu letnich igrzysk, zgłosiło chęć wprowadzenia nowych konkurencji w Paryżu w 2024 roku - doniósł portal insidethegames. Wśród wnioskujących znalazła się też FINA. Władze światowego pływania chciałyby dołączenia do olimpijskich zmagań między innymi sprintów w stylu grzbietowym, klasycznym i motylkowym.

Międzynarodowa Federacja Pływacka podobne starania czyniła przed igrzyskami w Londynie, Rio i Tokio - za każdym razem nieskutecznie. MKOl zgodził się jednak, by w stolicy Japonii zadebiutowała rywalizacja na 800 m stylem dowolnym mężczyzn oraz 1500 m stylem dowolnym kobiet i wyścig sztafet mieszanych 4x100 m stylem zmiennym. Stało się tak przede wszystkim po to, by panie i panowie ścigali się na dokładnie tych samych dystansach. Działacze FINA podjęli więc czwartą z rzędu próbę, by wprowadzić do olimpijskiego programu starty na 50 m stylem grzbietowym, klasycznym i motylkowym. Jak donosi Alex Pussieldi, we wniosku znalazła się jeszcze jedna konkurencja - sztafety mieszane 4x100 m stylem dowolnym.

Przeforsowanie tego pomysłu znów nie będzie jednak łatwe. Wydaje się, że największe szanse mogą mieć zmagania mikstów, a to dlatego, że forma wspólnej rywalizacji kobiet i mężczyzn jest w ostatnich latach mocno forowana przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Pozytywna decyzja dotycząca sprinterskich konkurencji będzie dużo trudniejsza do uzyskania. Głównie ze względu na limit sportowców, którzy mogą startować w igrzyskach. Wiadomo już, że w Paryżu we wszystkich sportach wystąpi maksymalnie 10 500 zawodników - najmniej od igrzysk w Atlancie w 1996 roku. Trudno się więc spodziewać, by limit startujących pływaków nagle wzrósł (na igrzyskach w Tokio będzie to 950 osób). 

Decyzje w sprawie ewentualnych zmian w programie olimpijskim i liczbie zawodników w poszczególnych dyscyplinach mają zapaść w grudniu tego roku. 

=====

Z kolei organizatorzy igrzysk w Tokio robią wszystko, by móc przeprowadzić imprezę na przełomie lipca i sierpnia przyszłego roku. Sam Thomas Bach, przewodniczący MKOl, zasugerował już, że jeżeli zawody nie zostaną rozegrane w 2021 roku, będzie trzeba je całkowicie odwołać. W Japonii trwa więc wielka burza mózgów, co zrobić, by olimpijskie zmagania przebiegły bezpiecznie. Mówi się aż o około 200 propozycjach do rozważenia - m. in. o potencjalnym limicie kibiców, zmianach w formacie sztafety z ogniem olimpijskim czy skromniejszych ceremoniach otwarcia i zamknięcia. Japońskie media donoszą co prawda, że premier Shinzo Abe chce, by igrzyska odbyły się w pełnej formie, ale na jakieś ustępstwa trzeba będzie pewnie pójść. Bardzo prawdopodobne wydają się też obowiązkowe badania na obecność koronawirusa dla sportowców, sztabów szkoleniowych, obsługi i widzów