Świat

Windsor 2016: Bohaterowie ostatniej nocy

Szymon Gagatek 2016-12-12 18:00

Radosław Kawęcki i Wojciech Wojdak w znakomitym stylu zakończyli mistrzostwa świata na krótkim basenie w Windsorze. Pierwszy całkowicie zdominował rywalizację na 200 m stylem grzbietowym, zdobywając złoto w swojej koronnej konkurencji po raz trzeci z rzędu, natomiast drugi mógł cieszyć się z brązowego medalu w finale 1500 m stylem dowolnym.

W wyścigu finałowym na najdłuższym dystansie w zmaganiach grzbiecistów najmocniej ze startu ruszył Mitchell Larkin. Australijczyk nie nacieszył się jednak prowadzeniem zbyt długo. Już na trzeciej długości basenu został wyprzedzony przez Kawęckiego, który nie oddał pierwszego miejsca do samego końca. Nasz reprezentant uzyskał jeden ze swoich najlepszych wyników w karierze (1:47.63). Choć w oficjalnych tabelach na stronie Komisji Pływania PZP rezultat ten figuruje jako rekord Polski, trzeba pamiętać, że podczas poprzednich mistrzostw świata głogowianin pokonał 200 metrów stylem grzbietowym jeszcze szybciej - w czasie 1:47.38.

Z każdym kolejnym czempionatem globu przewaga zawodnika AZS AWF Warszawa nad resztą stawki w jego ulubionej konkurencji jest coraz bardziej wyraźna. W Stambule i Dausze faworytem do złota był Ryan Lochte, ale Polak wyprzedzał go kolejno o dwie i osiemdziesiąt dwie setne sekundy. Tym razem za plecami podopiecznego Pawła Słomińskiego znalazł się inny Amerykanin. Jacob Pebley finiszował ze stratą wynoszącą już niemal półtorej sekundy (1:48.98). Trzeci był natomiast zwycięzca eliminacji, Masaki Kaneko z Japonii (1:49.18).

Już za dwa lata mistrzostwa świata na krótkim basenie odbędą się w chińskim Hangzhou. Jeżeli Kawęcki poleci do Chin i po raz kolejny powtórzy swój sukces, dołączy do zaledwie dwóch pływaków (Jamesa Hickmana oraz wspomnianego Lochte'ego), którzy potrafili wygrywać w jednej konkurencji na tej imprezie przynajmniej cztery razy z rzędu. Brytyjczyk był niepokonany na 200 m stylem motylkowym w 1997, 1999, 2000, 2002 i 2004 roku, natomiast reprezentant USA triumfował na 200 m stylem zmiennym w 2006, 2008, 2010 i 2012 roku.

Wyniki finału:
1. Radosław Kawęcki (Polska)   1:47.63
2. Jacob Pebley (USA)   1:48.98
3. Masaki Kaneko (Japonia)   1:49.18
4. Mitchell Larkin (Australia)   1:49.25
5. Danas Rapsys (Litwa)   1:50.87
6. Xu Jiayu (Chiny)   1:51.37
7. Hayate Matsubara (Japonia)   1:52.16
8. Robert Glinta (Rumunia)   1:52.57

Chwilę przed finałem 200 m stylem grzbietowym nasze medalowe konto otworzył Wojciech Wojdak. Nasz długodystansowiec zajął trzecie miejsce w finale 1500 m stylem dowolnym. Od samego początku płynął w czołówce i regularnie powiększał przewagę nad najgroźniejszymi rywalami. Nie do zatrzymania okazali się dla niego jedynie Gregorio Paltrinieri oraz znajdujący się w rewelacyjnej formie Park Tae-Hwan, który nieoczekiwanie pokonał rekrodzistę świata o ponad sześć sekund. Koreańczyk wynikiem 14:15.51 ustanowił nowy najlepszy czas w historii zawodów i azjatyckiego pływania.

Wojdak zaatakował rekord Polski, ale do wyniku Mateusza Sawrymowicza z 2007 roku zabrakło mu niespełna sekundy. Czas 14:25.37 to jednak jego nowy rekord życiowy, który dał dwudziestolatkowi z Brzeska pierwszy w karierze medal wielkiej imprezy międzynarodowej wśród seniorów.

Wyniki finału:
1. Park Tae-Hwan (Korea Płd.)   14:15.51 [rekord mistrzostw]
2. Gregorio Paltrinieri (Włochy)   14:21.94
3. Wojciech Wojdak (Polska)   14:25.37
4. Anton Ipsen (Dania)   14:31.53
5. Henrik Christiansen (Norwegia)   14:33.56
6. Nicholas Sweetser (USA)   14:35.51
7. Gergely Gyurta (Węgry)   14:39.01
8. Gabriele Detti (Włochy)   14:39.34

Tym samym Polacy podtrzymali tradycję z dotychczasowych czempionatów globu na krótkim basenie. W poprzednich dziesięciu edycjach tej imprezy z udziałem naszych reprezentantów tylko dwa razy (w Moskwie w 2002 roku i w Dubaju sześć lat temu) żadnemu z Biało-czerwonych nie udało się stanąć na podium. Jeżeli już jednak do tego dochodziło, za każdym razem wracaliśmy z mistrzostw świata z dwoma lub trzema krążkami. Teraz, pomimo jednej z najskromniejszych reprezentacji w historii, nie było inaczej. Dzięki sukcesom Kawęckiego i Wojdaka zostaliśmy sklasyfikowani na szesnastym miejscu w klasyfikacji medalowej zawodów w Windsorze.

W zestawieniu tym pierwszą lokatę po raz szósty w historii zajęli Amerykanie, którzy zakończyli rywalizację z ośmioma złotymi, piętnastoma srebrnymi i siedmioma brązowymi krążkami. Ostatniego dnia dołożyli do tego dorobku między innymi medal z najcenniejszego kruszcu w sztafecie 4x100 m stylem zmiennym pań. Ali DeLoof, Lilly King, Kelsi Worrell i Mallory Comerford uzyskały czas 3:47.89, poprawiły rekord mistrzostw i wyprzedziły wyraźnie Kanadyjki oraz Australijki. W tej samej konkurencji wśród mężczyzn zwyciężyli Rosjanie (3:21.17), a na dystansie 4x50 m stylem zmiennym pierwsze miejsce zdobyli Kanadyjczycy (1:35.00).

Niedużo brakowało, a pod względem liczby triumfów w WFCU Centre z reprezentantami USA zrównałaby się Katinka Hosszu. Węgierka w niedzielę zapewniła sobie rekordowe siódme złoto w konkurencjach indywidualnych. Na dystansie 100 m stylem motylkowym uzyskała czas 55.12 i o jedną dziesiątą sekundy wyprzedziła Kelsi Worrell. Bardzo ciekawie było natomiast w zmaganiach na 100 m stylem dowolnym mężczyzn i 200 m stylem klasycznym kobiet, gdzie kwestia zwycięstwa rozstrzygała się na ostatnich metrach, a o losach wyścigów decydowała jedna setna sekundy. Wśród panów Simonas Bilis z Litwy minimalnie wyprzedził Shinriego Shiourę z Japonni, a wśród pań Molly Renshaw okazała się lepsza "o włos" od reprezentującej gospodarzy Kelsey Wog. Z kolei w sprintach zwyciężali faworyci. Na 50 m stylem dowolnym kobiet pierwsza była Ranomi Kromowidjojo (23.60), a na 50 m stylem klasycznym mężczyzn z triumfu cieszył się Cameron van der Burgh (25.64).