Świat

Windsor 2016: Hosszu rozpoczęła podbój Kanady

Szymon Gagatek 2016-12-06 20:39

Gdyby Katinka Hosszu chciała zaprezentować się we wszystkich dwunastu konkurencjach indywidualnych, do których została zgłoszona - i w każdej z nich dochodziłaby do finału - w trakcie sześciodniowych mistrzostw świata w Windsor czekałoby ją aż dwadzieścia osiem startów. Póki co plan ten realizuje w swoim stylu i we wtorkowy wieczór powalczy o dwa złote medale!

Żelazna Dama w dzisiejszej sesji eliminacyjnej pokazała się na słupku startowym trzykrotnie. Na początku zajęła pierwsze miejsce na 200 m stylem dowolnym (1:53.07), wyprzedzając reprezentującą USA Mallory Comerford (1:53.71). Trzecia była Federica Pellegrini (1:54.10), której wśród wielu sukcesów na przestrzeni całej kariery wciąż brakuje do kolekcji złota czempionatu globu na krótkim basenie. Tym razem również nie będzie o nie wcale łatwo, ale Włoszka na pewno nie odpuści zapracowanej podopiecznej Shane'a Tusupa.

Wypoczęta Hosszu nie będzie się jednak oszczędzać, nawet mając w perspektywie kolejne dwa wyścigi. Przede wszystkim ten na 400 m stylem zmiennym. Jej przewaga nad resztą stawki w tej konkurencji była rano ogromna. Węgierka zanotowała wynik 4:25.03 i okazała się szybsza od Elli Eastin z USA o ponad cztery i pół sekundy. W finale będzie dodatkowo zmotywowana, chcąc zrewanżować się za porażkę na poprzednich mistrzostwach świata Mirei Belmonte. Hiszpanka w eliminacjach uplasowała się na trzecim miejscu (4:31.14).

Do tego wszystkiego dojdzie jeszcze półfinałowy start na 100 m stylem grzbietowym, na którym Żelazna Dama posiada najlepszy czas w historii. W sesji porannej, ku uciesze gospodarzy, lepsza od niej była Kylie Masse. Kanadyjka przepłynęła cztery długości basenu w 56.02 i poprawiła rekord swojego kraju. Węgierka była druga (56.16).

W innej kobiecej konkurencji indywidualnej nie zawiodła kolejna gwiazda zawodów w WFCU Centre, Alia Atkinson. Jamajska rekordzistka globu okazała się najszybsza w eliminacjach 50 m stylem klasycznym (29.48). Barierę trzydziestu sekund złamały rano również Jenna Laukkanen z Finlandii (29.71) oraz Amerykanki: Lilly King (29.84) i Molly Hannis (29.92).

Do dwóch finałów indywidualnych wśród mężczyzn zakwalifikował się natomiast Dayia Seto. Japończyk wygrał eliminacje 200 m stylem zmiennym (1:53.49), a także był piąty na tym samym dystansie stylem motylkowym (1:52.44). W zmaganiach delfinistów zaskakująco dobre poradził sobie Aleksandr Charłanow z Rosji. Uzyskał wynik 1:51.03 i wyprzedził wielkich faworytów. Tuż za nim uplasował się bowiem Chad le Clos (1:51.23), a dopiero na ósmej lokacie sklasyfikowany został Tom Shields (1:53.09). Dużo lepiej od Amerykanina poradził sobie jego rodak, Pace Clark (1:51.68 i trzecia pozycja).

Kolejny raz w ostatnich tygodniach wysoką formą błysnął Marco Koch. Niemiec na 100 m stylem klasycznym popłynął tylko o dwadzieścia sześć setnych sekundy wolniej od własnego rekordu kraju, który ustanowił niespełna trzy tygodnie temu w Berlinie. Wynik 57.01 dał mu zwycięstwo w eliminacjach, przed Ilją Szymanowiczem z Białorusi (57.39) i Cody'm Millerem ze Stanów Zjednoczonych (57.41).

Na zakończenie sesji porannej odbyła się rywalizacja sztafet 4x100 m stylem dowolnym. Wśród kobiet zdecydowanie najlepiej poradziły sobie gospodynie: Sandrine Mainville, Alexia Zevnik, Michelle Williams i Taylor Ruck. Kanadyjki zanotowały łącznie wynik 3:29.49 i wszystko wskazuje na to, że wieczorem (wzmocnione jeszcze zapewne mistrzynią olimpijską, Penny Oleksiak) będą najpoważniejszymi kandydatkami do złota. Z kolei wśród mężczyzn z pierwszego miejsca do finału weszli Francuzi: Clement Mignon, Mehdy Metella, Jeremy Stravius i Yonel Govindin (3:08.05). Trójkolorowi nieznacznie wyprzedzili Rosjan i Australijczyków.