Świat

Gwangju 2019: Włoska robota. Super Simo mistrzynią świata

Szymon Gagatek 2019-07-23 21:16

Gdyby przed mistrzostwami świata ktoś stwierdził, że Simona Quadarella zdobędzie w Gwangju złoto na 1500 m stylem dowolnym, pewnie wielu pukałoby się w czoło. Przecież miejsce na najwyższym stopniu podium było zarezerwowane dla Katie Ledecky. Amerykanka niespodziewanie wycofała się jednak z wyścigu finałowego i otworzyła Super Simo ścieżkę na sam szczyt tej konkurencji.

Pierwsze niepokojące sygnały o stanie zdrowia Ledecky ujrzały światło dzienne o poranku. Amerykańska federacja wydała oświadczenie, z którego wynikało, że jedna z największych gwiazd światowego pływania już od przylotu do Korei Południowej nie czuje się najlepiej. W związku z tym podjęto decyzję o wycofaniu jej z rywalizacji na 200 m stylem dowolnym. Wtorkowe eliminacje nie dobiegły nawet do końca, a kibice otrzymali kolejną zaskakującą informację. Stało się jasne, że Ledecky nie wystartuje także w finale 1500 m stylem dowolnym, w którym miała szansę na czwarte złoto w tej konkurencji z rzędu.

W jej miejsce do wyścigu dokooptowana została niezwykle utytułowana Mireia Belmonte, która w eliminacjach była dziewiąta. Hiszpanka w Gwangju jest ewidentnie bardzo daleko do swojej najlepszej dyspozycji i po południu też nie odegrała żadnej znaczącej roli. Na czwarty tor przesunięta została natomiast Simona Quadarella i to ona zaczęła być brana pod uwagę w roli faworytki. Trudno się temu dziwić. Co prawda, Włoszka wciąż jest bardzo młoda - nie skończyła nawet 21 lat - ale na swoim koncie ma już sporo sukcesów. Na mistrzostwach świata w Budapeszcie sięgnęła w tej konkurencji po brąz, a rok później rządziła na czempionacie Starego Kontynentu w Glasgow, stając na najwyższym stopniu podium trzykrotnie - na dystansach 400, 800 i 1500 metrów.

Finałowy wyścig ułożył się całkowicie jej po myśli. - Wykorzystaliśmy to, że Ledecky zabrakło w finale. Największym rywalem była w tym momencie presja, bo zamiast starać się utrzymywać tempo Amerykanki i zaatakować w końcówce, Simona musiała sama dyktować warunki - mówił dziennikarzom La Gazetta dello Sport szkoleniowiec Quadarelli, Christian Minotti. Rzymianka założenia trenera zrealizowała doskonale, szybko narzuciła swoje tempo i uciekała rywalkom. Zanotowała czas 15:40.89, pokonując drugą na mecie Sarę Koehler z Niemiec o prawie osiem sekund. - Udowodniła, że była najsilniejsza. Mówiłem jej, że do tytuły będzie potrzebny przynajmniej czas 15:40 i posłuchała mnie. Teraz możemy cieszyć się tą chwilą, następnie skupimy się na starcie na 800 metrów, a od września na przygotowaniach do igrzysk - dodał Minotti.

Quadarella została dopiero czwartą mistrzynią świata w historii włoskiego pływania - po Novelli Calligaris, Federice Pellegrini i Alessi Filippi. Dzisiejsze złoto okrasiła rekordem kraju. Po dziesięciu latach odebrała go właśnie Filippi. Co ciekawe, słynna reprezentantka Italii także ustanawiała rekordowy rezultat na czempionacie globu - właśnie wówczas, gdy sięgała po złoto przed własną publicznością w Rzymie. 

- Nawet nie pamiętam tego wyścigu. Gdy dowiedziałam się, że Ledecky nie popłynie, wiedziałam, że mogę wygrać, ale wyobrażać to sobie, a później to zrobić - to dwie zupełnie różne sprawy - komentowała Simona po wyjściu z wody. - Trudno opisać to, co teraz czuję. Zawsze marzyłam o tym, by być numerem 1 na świecie. To niewiarygodne, że to się stało, że to nie jest sen. Jeszcze przed końcem wyścigu wiedziałam, że zwyciężę i przez to te ostatnie momenty bardzo mi się dłużyły. Ale zwłaszcza pod koniec sprawiało mi to dużą radość. Medal dedykuję trenerowi, całej reprezentacji i mojej rodzinie, która zawsze mnie wspiera i we mnie wierzy - dorzuciła.

Na trybunach zasiadła cała jej familia. Byli rodzice - tata Carlo i mama Marzia. Była też starsza o 5 lat siostra Erica. To właśnie w jej ślady postanowiła w dzieciństwie pójść Simona, udając się na pierwszy pływacki trening. Cała trójka bardzo przeżyła dzisiejszy wyścig. - My wciąż płaczemy - mówił kilka godzin po zakończeniu rywalizacji Carlo Quadarella. 

Sukces Super Simo był szeroko komentowany we włoskich mediach. Okazało się na przykład, że jednym z tych, którzy nie mogli przegapić wyścigu finałowego był prezes Włoskiego Komitetu Olimpijskiego, Giovanni Malago. W wypowiedzi dla La Gazetty przyznał, że zmagania śledził na swoim telefonie w trakcie podróży na ważne spotkanie dotyczące przyszłorocznego Pucharu Świata w wioślarstwie. Wygląda na to, że w środę również będzie musiał wygospodarować kilka chwil na śledzenie sesji popołudniowej. W ślad za Quadarellą na pewno będzie chciała pójść Federica Pellegrini. Włoszka była najlepsza w półfinałach 200 m stylem dowolnym i jutro może przejść do historii, zdobywając ósmy z rzędu medal mistrzostw świata w tej konkurencji.