Wywiady

Alicja Tchórz: Musimy starać się podnosić rangę naszej dyscypliny

Marcin Ryszka 2018-02-12 20:26

Zaprezentowaliśmy już Wam komplet wyników w głosowaniu na Bohaterów ostatnich dwunastu miesięcy w polskim pływaniu. Ruszamy więc z cyklem wywiadów ze zwycięzcami poszczególnych kategorii piątej edycji plebiscytu Megatiming.pl. Na początek zapraszamy do przeczytania rozmowy z Zawodniczką 2017 Roku, Alicją Tchórz.

Patronat honorowy nad plebiscytem "Bohaterowie 2017 roku" objął Polski Związek Pływacki.
Partnerami plebiscytu są marka MP Michael Phelps oraz H2O Shop. 

Można powiedzieć, że rok 2017 przyzwyczaił Cię do wygrywania. Nasz plebiscyt to taka wisienka na torcie.

Muszę przyznać, że był to jeden z moich najlepszych sezonów. Cieszą wyniki, które udało mi się uzyskać w 2017 roku. Takie plebiscyty to również ważna sprawa dla sportowca. Zajęłam także drugie miejsce w plebiscycie Gazety Wrocławskiej, co też uważam za swój duży sukces. No i teraz jeszcze wyróżnienie przez osoby z kapituły Megatiming. Wszystkim jeszcze raz bardzo dziękuję za oddane na mnie głosy.

Sama mówisz, że miniony rok był bardzo udany. Jednak, gdybyś miała wybrać ten najważniejszy moment, to co by to było?

Ciężko tak na prawdę powiedzieć, który był najważniejszy. Muszę przyznać, że byłam bardzo mile zaskoczona moimi startami w Kopenhadze. Przygotowania do nich były naprawdę trudne. W trakcie zgrupowania w Spale skręciłam kostkę, były także inne perturbacje, stąd też sama kwalifikacja na te zawody nie była łatwa. Kiedy po wyścigu finałowym na 50 metrów stylem grzbietowym zobaczyłam swój wynik  na tablicy, to na twarzy od razu zagościł uśmiech. Wiele radości dały mi też starty na The World Games. Nie ukrywam, że bardzo lubię startować przed własną publicznością, a taką okazję miałam właśnie podczas igrzysk sportów nieolimpijskich we Wrocławiu. Z przyjemnością wspominam te zawody i uważam, że te starty dały mi bardzo wiele jako pływaczce.

Jak to się właściwie stało, że wystartowałaś w tych zawodach?

We Wrocławiu, czyli w mieście, w którym obecnie studiuję i mieszkam jest bardzo mocna grupa ratownictwa wodnego. Trochę namawiali mnie trenerzy, trochę władze miasta, i w końcu postanowiłam, że podejmę tę rękawicę. Muszę przyznać- nie żałuję tej decyzji.

Pływakowi chyba dość łatwo jest przejść ze zwykłego basenu na tego typu zawody?

Powiem tak, ja pływacko byłam na pewno bardzo mocna. Startowałam na 200m z przeszkodami. Podczas wyścigu musiałam pokonać 8 przeszkód. Przyjmuję się, że pokonanie jednej takiej przeszkody zajmuję około 1.5 sekundy. Sami możemy sobie policzyć ile się traci podczas wyścigu. Ja uzyskałam czas 2:06, więc myślę, że to bardzo dobry wynik. Jednak zdaję sobie sprawę, ile brakuje mi do osób, które trenują ratownictwo wyczynowo, choćby w podejmowaniu manekina czy w pływaniu w twardych płetwach. Dzięki tym przygotowaniom wzmocniłam nogi, co teraz widać w momencie startu. Kiedyś bardzo dużo traciłam np. do Oli Urbańczyk, a teraz te 15 metrów wygląda już całkiem nieźle. Pozostaje  tylko dopracować pozostałe 35 metrów na dystansie i będzie dobrze. (śmiech)

Jesteś już zawodniczką ze sporym stażem, a mimo to ciągle się rozwijasz, ciągle idziesz do przodu ze swoimi wynikami.

Ja mam o tyle łatwiej, że jestem bardzo wszechstronną zawodniczką. Jeśli np. w jednym sezonie źle mi się pływa danym stylem, jeśli jestem nim zmęczona, to po prostu zaczynam pływać  innym. Np. kiedy ciężko pływało mi się grzbietem, zaczęłam startować zmiennym. Dzięki temu mam rekord właśnie na dystansie 200m.

Pływanie jest bardzo monotonną dyscypliną, która kosztuje wiele wyrzeczeń…

Zgadza się. Dlatego ja ciągle szukam różnych sposobów na to, żeby możliwie urozmaicić mój trening. Stąd uważam, że pomysł z ratownictwem wodnym był bardzo trafiony. Od września wprowadziliśmy kolejną zmianę w moim trenowaniu. Pracuję więcej nad siłą i to od razu widać, że poprawiłam swoje wyniki na dystansach sprinterskich. Po Rio w 2016 roku myślałam o zakończeniu kariery pływackiej. Jednak zdecydowałam się na dalszą pracę. Tak na prawdę przy pływaniu trzymają mnie właśnie moje rekordy życiowe oraz medale międzynarodowych imprez. One dają mi wiele radości.

Pływania nie można porównywać poziomem popularności choćby do piłki nożnej, ale na pewno dzisiaj nie jest tak jak było kiedyś np. za czasów największych sukcesów Otyli Jędrzejczak czy Pawła Korzeniowskiego. Ty jednak robisz bardzo wiele, żeby o pływaniu można było usłyszeć możliwie jak najwięcej.

Zgadza się. Myślę, że tu jest duże pole do popisu dla całej naszej rodziny pływackiej. Musimy starać się podnosić rangę naszej dyscypliny, organizować ciekawe, atrakcyjne zawody, dbać o dobrą pulę nagród, widowiskowość. To przyciągnie publiczność a tym samym wzrost popularności pływania. Pamiętam, że jako dziecko byłam wielką fanką czasopisma „Pływanie”. Tam można było przeczytać wiele ciekawych artykułów. Ja do dzisiaj mam u siebie na ścianie plakaty na których widać największych pływaków jak Otylia, Mateusz Sawrymowicz, czy Kasia Baranowska. Czegoś takiego dzisiaj brakuję. Ja wiem, że teraz nie ma takich sukcesów jak kiedyś i ciężko przyciągnąć telewizję. Pamiętam jeszcze jak z zawodów krajowych były przeprowadzane transmisje w TVP i pan Przemysław Babiarz prowadził wywiady ze zwycięzcami poszczególnych konkurencji. Myślę, że my jako pływacy powinniśmy pokazywać i uwierzyć w to, że jesteśmy atrakcyjnym produktem do pokazywania. Przecież zawody pływackie bardzo łatwo się ogląda. Wygrywa ten kto w danym momencie okazał się najszybszy. Ja nikogo nie chcę urazić, ale np. skoki narciarskie są dyscypliną ciężką do oglądania (dodatkowe punkty za wiatr, wysokość belki itp.). Wiem co mówię, bo sama jestem wielką fanką. (śmiech) Promując pływanie możemy zachęcać młodzież do tej formy aktywności. Obecnie mamy wiele nowych obiektów, gdzie możemy pójść popływać. Promocja naszej dyscypliny wszystkim może wyjść na dobre.

Ty swoje profile na portalach społecznościowych prowadzisz sama?

Przeważnie tak. Oczywiście są osoby, które mają dostęp i dodają posty kiedy ja np. jestem na zawodach i nie mam czasu ani siły, żeby pisać posty o tym jak mi poszło itd.

Jesteś osobą, która nie boi się używać mocnych słów i dość często mówiąc potocznie iść pod prąd, właśnie przez to możesz często spotykać się z krytyką.

Ależ oczywiście, że tak jest. Ja zawsze powtarzam, że żeby nie być krytykowanym musiałabym nic nie robić. Jeśli za coś się zabieram to niestety liczę się z tym, że komuś się to może nie podobać.

Jak sobie radzisz z krytyką?

To zależy. Jeśli głos zabierze fachowiec, albo osoba, która jest autorytetem to często myślę na ten temat, czy nie ma racji. Jednak jeśli są to tylko tzw. hejterzy w internecie to staram się nie brać tego do serca. Ja oczywiście śledzę komentarze, mimo, że moi znajomi twierdzą, że nie powinnam tego robić. Tak jak już powiedziałam żeby nie być krytykowanym musiałabym nie robić nic.

Opowiedz jeszcze trochę o swoim projekcie „Nasi Mistrzowie”.

Nasi Mistrzowie to platforma, gdzie sportowcy, którzy będą poszukiwać jakiegoś wsparcia czy pomocy będą sobie mogli założyć konto. W tym miejscu będą mogli opisać swoje sukcesy i całą karierę. My będziemy poszukiwać firmy, które będą mogły zdecydować się wspierać właśnie takie osoby. Można powiedzieć, że będziemy pomagać zarówno sportowcom jak i potencjalnym sponsorom w skontaktowaniu się. Ten projekt kosztował mnie i grupę osób zaangażowanych w działania bardzo wiele pracy. Mocno wierzę, że to co robię ma sens i w ten sposób uda się pomóc osobom, które tej pomocy potrzebują.

Na koniec jakie masz marzenia, cele na na ten rok?

O marzeniach nie chcę mówić, bo chciałabym żeby się spełniły. Powiem dość standardowo - najważniejsze, żeby było zdrowie. Wtedy mam nadzieję, że uda mi się zrealizować zakładane cele.