Świat

Windsor 2016: "La Divina" nigdy nie odpuszcza

Szymon Gagatek 2016-12-07 11:21

Jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiała się nad zmianą swojego życia i porzuceniem pływania. Została jednak przy ukochanej dyscyplinie sportu i dziś może się cieszyć z pierwszego w karierze tytułu mistrzyni świata na krótkim basenie. Federica Pellegrini w efektownym stylu wygrała w Windsor rywalizację na dystansie 200 m stylem dowolnym. Wciąż jest "Boska".

W Rio de Janeiro w swojej koronnej konkurencji była czwarta. Brak medalu bardzo ją zabolał. Myślała nawet o tym, by zakończyć karierę. Na szczęście szybko ochłonęła i wróciła do mocnych treningów. - Ten medal to efekt mojego poświęcenia i chęci, by się nie poddawać. To część mojego DNA, także w wieku dwudziestu ośmiu lat - mówiła po wczorajszym finałowym wyścigu szczęśliwa Włoszka. Pellegrini rzeczywiście wykazała się wieczorem wielką wolą walki. Nie przestraszyła się sporej przewagi Katinki Hosszu, która przez pierwsze 150 metrów płynęła szybciej od tempa na rekord świata. Ostatnia część dystansu należała jednak do mistrzyni olimpijskiej z Pekinu. Reprezentantka Italii świetnie finiszowała i wyprzedziła słabnącą Węgierkę o 55 setnych sekundy, uzyskując czas 1:51.73. Na trzecim stopniu podium stanęła szesnastoletnia Taylor Ruck (1:52.50), która zdobyła tym samym pierwszy krążek na tegorocznym czempionacie dla Kanadyjczyków.

Przegraną z Pellegrini Hosszu powetowała sobie już kilkadziesiąt minut później. Na 400 m stylem zmiennym nie miała sobie równych, finiszując z rezultatem 4:21.67 i przewagą ponad sześciu sekund nad resztą stawki. Na drugim miejscu do mety przypłynęła Anh Vien Nguyen. Młodzieżowa mistrzyni olimpijska z 2014 roku mogła zostać pierwszą medalistką czempionatu globu na krótkim basenie w historii Wietnamu, ale po wyjściu z wody otrzymała informację o dyskwalifikacji i nie została sklasyfikowana. Tym samym srebro trafiło do Elli Eastin z USA (4:27.74), która minimalnie wyprzedziła drugą z Amerykanek Madisyn Cox (4:27.78).

Do kuriozalnej dyskwalifikacji doszło jeszcze w jednym przypadku. Srebro na dystansie 4x100 m stylem dowolnym straciły Kanadyjki. Wszystko z powodu... niewłaściwej kolejności, w której płynęły reprezentantki gospodarzy. Choć nie da się wykluczyć, że w tym przypadku wina może leżeć po stronie osoby zgłaszającej skład sztafety. Wpisała ona Penny Oleksiak na trzeciej, a Michelle Williams na czwartej zmianie. Tymczasem to właśnie mistrzyni olimpijska z Rio, będąca najmocniejszym ogniwem ekipy z Kraju Klonowego Liścia, wystartowała jako ostatnia. Po ukaraniu Kanadyjek na drugą lokatę wskoczyły Włoszki (3:30.28), a na trzeciej znalazły się Holenderki (3:31.10). Zwyciężyły Amerykanki, wśród których zaimponowała Kelsi Worrell. Specjalistka od stylu motylkowego zanotowała czas 51.01 ze startu lotnego!

W rywalizacji mężczyzn w tej samej konkurencji obyło się już bez wykluczeń. Zwyciężyli Rosjanie (3:05.90), wyprzedzając Francuzów (3:07.35) i Australijczyków (3:07.76). O losach finału zadecydowało trzecie sto metrów. Na tym odcinku Władimir Morozow okazał się szybszy od Jordana Pothaina o prawie dwie i pół sekundy (45.42 - 47.90). Strata Trójkolorowych do ich rywali okazała się już później nie do odrobienia.

We wtorek tylko jednemu zawodnikowi udało się obronić tytuł sprzed dwóch lat. Tym kimś był Chad le Clos. Reprezentant RPA zwyciężył w niezwykle ciekawym finale na dystansie 200 m stylem motylkowym, uzyskując fantastyczny czas (1:48.76). Do własnego rekordu świata zabrakło mu zaledwie dwóch dziesiątych sekundy. Le Clos obrał wieczorem nietypową taktykę. Prowadził przez pierwsze sto metrów, by na trzeciej "pięćdziesiątce" popłynąć znacznie wolniej od swoich rywali i spaść na trzecie miejsce. Na ostatnich dwóch długościach basenu nie pozostawił jednak złudzeń w kwestii swojej siły na krótkim basenie. Finiszowe metry pokonał w 27.19 (!) i pod koniec wyścigu miał na tyle wyraźną przewagę, że zdążył jeszcze rozejrzeć się na boki w tradycyjny dla siebie sposób, by rozeznać się w sytuacji. Drugi na mecie był Tom Shield z USA (1:49.50), a brąz zdobył Daiya Seto z Japonii (1:49.97).

Seto stanął też na najniższym stopniu podium na tym samym dystansie stylem zmiennym, notując wynik 1:52.89. Lepsi od niego okazali się tylko Wang Shun z Chin (1:51.74) oraz Philip Heintz z Niemiec (1:52.07). Triumf Wanga oznaczał pierwszy od dziesięciu lat złoty medal czempionatu globu na krótkim basenie zdobyty przez pływaka z Państwa Środka w konkurencjach męskich. Poprzednim mistrzem świata z tego kraju był bowiem Wu Peng w 2006 roku (200 m stylem motylkowym).

foto: Deepbluemedia