Świat

Klamka zapadła, 6 osób nie wystartuje w Tokio

Szymon Gagatek 2021-07-17 15:58

W sobotę rano polskiego czasu doszło do wideokonferencji pomiędzy przedstawicielami PKOl, MKOl i FINA. W jej trakcie zapadła decyzja o losie polskich pływaków, szykujących się do igrzysk olimpijskich w Takasaki. Ostatecznie w Tokio nie wystartuje aż szcześcioro naszych reprezentantów: Dominika Kossakowska, Aleksandra Polańska, Alicja Tchórz, Jan Hołub, Bartosz Piszczorowicz i Mateusz Chowaniec.

Noc z piątku na sobotę dla wielu naszych przedstawicieli w Takasaki była wyjątkowo trudna. Szukano jakiegokolwiek wyjścia z patowej sytuacji, w której znalazła się kadra polskich pływaków. Pomóc próbował też PKOl, co poskutkowało wspomnianym spotkaniem "na szczycie". W grę wchodziło kilka rozwiązań, ale każde z nich zakładało, że ktoś do Tokio nie pojedzie. Mówiło się o utrzymaniu dotychczasowej decyzji (brak możliwości startu w stolicy Japonii dla Alicji Tchórz, Pauliny Pady, Aleksandry Polańskiej, Mateusza Chowańca, Jana Kozakiewicza i Jakuba Kraski), o dopuszczeniu trojga z nich do startu w sztafetach (co uzupełniłoby pulę do 10 zawodników) lub o wybraniu siódemki do sztafet "na nowo" z grona wszystkich 13 osób, które pierwotnie miały w konkurencjach drużynowych brać udział.

Postawiono jednak na jeszcze inny wariant. Organizatorzy pozwolili na dokonanie zmian wśród pływaków zgłoszonych tylko do sztafet. Spośród skreślonej wcześniej szóstki, polscy trenerzy mogli zgłosić do igrzysk połowę, ale musieli oni wskoczyć w miejsce trójki pływaków, którzy byli wcześniej na listach FINA. Co ważne, miały to być zmiany robione na zasadzie zawodniczka za zawodniczkę, zawodnik za zawodnika. Ostatecznie podjęto decyzję, że Paulina Peda zastąpi Dominikę Kossakowską, a Jakub Kraska i Jan Kozakiewicz wskoczą w miejsce Jana Hołuba i Bartosza Piszczorowicza.

Wiemy zatem między innymi, że nie będziemy w stanie wystawić zespołu pań na dystansie 4x100 m stylem dowolnym (czyli na pływalni olimpijskiej nie zobaczymy żadnej naszej żeńskiej sztafety, choć w pewnym momencie liczyliśmy nawet na kwalifikację wszystkich). O polskim pływaniu znów zrobiło się głośno w największych krajowych mediach. Znów z powodu błędów i zaniechań. Najgorsze w tym wszystkim są jednak przerwane marzenia osób, które były już o krok od wkroczenia do olimpijskiej wioski. I zepsuta atmosfera największego sportowego święta, której nie da się już chyba naprawić.

Jutro Prezes PZP Paweł Słomiński ma wydać specjalne oświadczenie dotyczące całej sprawy. Czy związek weźmie na siebie odpowiedzialność za zaistniałą sytuację?

***

W międzyczasie Alicja Tchórz na swoim Instastories skrytykowała warunki, w jakich naszej kadrze przyszło się przygotowywać do igrzysk. W Takasaki, gdzie przebywają też m. in. nasi siatkarze i Iga Świątek, Polacy będą do jutra. - Za mną jest szatnia. Byłam w gorszych, ale to nie jest takie istotne. (...) Lekki PRL, ale zdecydowanie najważniejsze są niecki basenowe. Wchodzimy na basen - jedyny zakryty to „25-tka". Jest tu bardzo gorąco, około 35 stopni. Woda ma w tym basenie 31 [stopni Celsjusza]. W małym, około 10-metowym było jeszcze niedawno 39 stopni, teraz pokazuje 37,7. Nie trzeba być genialnym fizjologiem, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że nie powinniśmy podejmować wysiłku w takich warunkach. Przed wylotem nikt nie poinformował zawodników, że główny basen będzie basenem odkrytym. Co też wydaje mi się troszeczkę dziwne, bo całe igrzyska odbywają się na basenie zakrytym. Nie będę wspominała jak istotne jest to szczególnie dla grzbiecistów, którzy nie mają punktu odniesienia w takie dni jak dzisiaj. Mamy fantastyczną pogodę na plażowanie, ale nie na pływanie. (…) Zresztą nie powinniśmy się aż tak na to słońce wystawiać tydzień przed igrzyskami. Jeśli chodzi o sam basen, to ładnie się prezentuje, ale na całej długości ma on 1.40 m głębokości. (…) Nawroty możemy wykonać, ale niezbyt dokładnie. Nie ma mowy o startach ze słupka - opowiadała. - Jak widać, nie wyciągamy w ogóle wniosków z przygotowań do igrzysk w Rio de Janeiro. Przed nimi "gotowaliśmy się" w Grecji, tu "gotujemy się" w Japonii. Tydzień przed igrzyskami olimpijskimi - dla szczęśliwców - zakończyła.