Wywiady

W pogoni za Rio - polska królowa sprintu, Aleksandra Urbańczyk-Olejarczyk

Marcin Ryszka 2015-03-09 19:50

Polska królowa sprintu, która już w wieku 17 lat zdobyła dla Polski złoty medal mistrzostw Europy na krótkiej pływalni na dystansie 100 m stylem zmiennym opowiedziała nam o przebiegu jej kariery i o planach na najbliższe lata. Wszystko to przeczytacie poniżej! Zapraszamy do lektury.

Aleksandra Urbańczyk urodziła się w Łodzi. Przez całą swoją pływacką przygodę jest związana z tym miastem. Tu rodzice zapisali ją na zajęcia na basenie, tu również ukończyła studia na Uniwersytecie Łódzkim. Co ciekawe, Ola w swoim dzieciństwie robiła inne interesujące rzeczy.

- Byłam bardzo żywym dzieckiem, które potrzebowało dużej ilości ruchu. Moi rodzice widzieli, że ciągnie mnie do wody i dlatego zdecydowali się zapisać mnie na treningi pływackie. Przez pierwsze lata pływanie łączyłam z moimi zajęciami w zespole tanecznym, gdzie tańczyliśmy tańce ludowe. Jednak w czwartej klasie musiałam zrezygnować z zajęć w zespole. Pływanie już wtedy pochłaniało wiele mojego czasu. W weekendy często odbywały się występy zespołu tanecznego i to kolidowało z moimi planami pływackimi, ale to właśnie basen był czymś, co cieszyło mnie najbardziej i bez smutku zrezygnowałam z tańca.

Fani pływania w Polsce kojarzą Ole z wyścigów sprinterskich ma 50m stylem dowolnym, grzbietowym i motylkowym i z wyścigów w stylu zmiennym na 100 i 200m. Jak sama opowiada w czasach juniorskich startowała również w innych konkurencjach.

- W początkowych latach mojej kariery wszystko przychodziło mi dość łatwo. Zdobywałam po kilka medali na mistrzostwach rocznikowych i to na przeróżnych dystansach. Pływałam 400m stylem zmiennym, ale również stawałam na podium w stylu klasycznym na 50 i 100m. Swój pierwszy seniorski medal zdobyłam jednak w mojej koronnej konkurencji na krótkiej pływalni, a mianowicie 100m stylem zmiennym. Pamiętam, że były to moje pierwsze seniorskie mistrzostwa, które odbywały się na pływalni warszawskiego AWF.

Urbańczyk swoje największe sukcesy odnosiła na 25-metrowej pływalni. W 2004 roku okazała się najlepsza na swoim koronnym dystansie i została złotą medalistką mistrzostw Europy w wieku 17 lat. Dołożyła również srebrny medal na 200m stylem zmiennym.

- Można powiedzieć, że to było takie moje 5 minut. Fajnie, że wtedy zdobyłam złoto, bo właśnie głównie dzięki temu będę zapamiętana w historii polskiego pływania. Wiele osób zakładało wtedy, że po takim sukcesie będę przywozić garść medali z każdej dużej pływackiej imprezy. Życie jednak pokazało, że nie jest łatwo utrzymać się na szczycie. Zdobyłam później jeszcze kilka medali na mistrzostwach starego kontynentu, zdobyłam również brązowy medal mistrzostw świata  i myślę, że ten brąz z 2012 i złoto z 2004 roku były moimi największymi sukcesami w karierze zawodniczej. 

Co ciekawe, mimo takich sukcesów Ola nigdy nie wypełniła minimum na igrzyska olimpijskie.

- Zawsze czegoś brakowało. Brakuje mi tego, że nie znalazłam się w reprezentacji olimpijskiej do Aten, Pekinu czy Londynu. Trenuję teraz mocno, zaciskam zęby na treningach, aby osiągnąć cel i wypełnić minimum do Rio. Mam nadzieję, że będą mnie omijać choroby i kontuzje, wtedy jestem przekonana, że mój cel uda mi się zrealizować.

Polska sprinterka trenuje obecnie, ze swoim mężem. Jak sama mówi, starają się nie przenosić spraw z treningów pływackich na codzienne domowe życie, ale niestety nie zawsze udaje się to zrealizować. W zależności od okresu treningowego, w którym się znajduje, jej treningi w wodzie odbywają się częściej lub rzadziej. Skupia się bardzo na treningu na lądzie, ale podkreśla, że w życiu trzeba wypływać swoje.

- Zgadzam się z tym, że zawodnicy, którzy w swoim życiu wypływali znaczną ilość kilometrów nie muszą już realizować treningów z dużą objętością. Jednak nie może być takiej sytuacji, że młody zawodnik twierdzi, że jest sprinterem i unika ciężkiej pracy w wodzie. Myśli, że pracą na siłowni nadrobi trening, który trzeba zrobić w basenie, a tak niestety nie jest. Ja w swoim życiu pływałam bardzo wiele. Pamiętam treningi, gdzie padały te słynne ósemki i w pewnym okresie kariery tego nie da się uniknąć. Zawodnik musi mieć zrobioną bazę, na której będzie opierał swoje dalsze pływanie, tak jak jest to zrobione w moim przypadku. 

Ola pamięta czasy, gdy Polska kadra była objęta szkoleniem centralnym.

- Spędzaliśmy wiele czasu ze sobą. Przeważnie wszyscy zawodnicy bardzo się lubili. W kadrze panowała bardzo dobra atmosfera. Dopingowaliśmy się do ciężkiej pracy. Byliśmy jedną drużyną na wszystkich zawodach międzynarodowych. Jeśli chodzi o sam aspekt szkoleniowy, to nie wspominam tego okresu zbyt dobrze. W jednej grupie pływali sprinterzy, średniodystansowcy, delfiniści i żabkarze. Wszyscy realizowaliśmy ten sam trening. Z perspektywy lat myślę, że nie był to trafiony pomysł. Ważne jest jednak podejście indywidualne do każdego stylu, ale chcę pamiętać te przyjemne chwile, a było ich bardzo wiele.

W tych czasach Urbańczyk pływała z wieloma znakomitymi zawodnikami, których rekordy obowiązują do dzisiaj. Jak ocenia dzisiejszy poziom pływania w Polsce?

- Jeśli chodzi o mężczyzn, to myślę, że poziom jest zadowalający. Jest trzech pływaków, którzy liczą się w czołówce światowej i zdobywają dla polskiej reprezentacji medale. Co najważniejsze, widać zaplecze ich zastępców. Chodzi mi tu o juniorów. Wielu z nich daje nadzieję, że w najbliższym czasie mogą wskoczyć na ten najwyższy światowy poziom. Przykre jest to, co teraz powiem, ale niestety kobiece pływanie na dzisiaj wygląda bardzo słabo w naszym kraju. Ja pamiętam czasy, gdzie pływałam razem z Pauliną Barzycką, Kasią Baranowską, Beata Kamińską czy Kasią Dulian. Niektóre rekordy tych dziewczyn obowiązują do dzisiaj, a przecież trenowały one wiele lat temu. Wtedy nie było jeszcze aż takiej technologii, myślę tu np. o strojach startowych. Szukając przyczyny trzeba cofnąć się do tych najmłodszych zawodniczek. W naszym kraju niestety sytuacja wygląda tak, że pływacy są poddawani dużym obciążeniom już w bardzo młodym wieku. Dzięki temu pływak robi bardzo dobry wynik w wieku 14, 15 czy 16 lat, ale później, gdy wchodzi w ten wiek, gdzie powinien rozpocząć poważny trening, po prostu jest już tak wyeksploatowany, że nie ma żadnego nowego bodźca, który można by zastosować. To wszystko jest uzależnione od presji na wynik. Trener musi przedstawić jak najlepsze osiągnięcia swojej pracy, aby móc otrzymać środki na dalsze szkolenie. Najprostszy sposób to zwiększyć obciążenia i później niestety dochodzi do takich sytuacji, jaką mamy teraz w pływaniu dziewczyn w naszym kraju.

Ola bardzo dobrze rozpoczęła rok 2015. W Kozienicach okazała się bezkonkurencyjna i pewnie wygrała klasyfikacje ogólną wśród kobiet. Zapytana o plany na najbliższy czas odpowiada:

- Za kilka dni wybieram się na kolejne zgrupowanie na pływalni 50-metrowej, bo już za niecałe trzy miesiące odbędą się MP seniorów, na których będziemy walczyć o kwalifikacje na MŚ w Kazaniu. Oczywiście chciałabym po raz kolejny uczestniczyć w tak wielkiej i ważnej imprezie pływackiej i walczyć o rekordy życiowe, przede wszystkim na dystansie olimpijskim – 50 dowolnym. Oznacza to, że najbliższy czas to tylko ciężka praca.

Trzymamy zatem mocno nasze kciuki i wierzymy w powodzenie misji "Rio" naszej najlepszej sprinterki!