Wywiady

Angelika Wikieł: Choć rany się goją, to blizny zostają

Marcin Ryszka 2016-01-22 19:50

Dzięki znakomitemu finiszowi zwyciężyła w naszym plebiscycie na Najlepszą Juniorkę 2015 roku. Jak sama mówi, jej początki z wodą były bardzo trudne. Zapraszamy do przeczytania wywiadu, którego udzieliła nam Angelika Wikieł.

Jak dowiedziałaś się o zwycięstwie w naszym plebiscycie?

Przyznam, że sama nominacja była dla mnie dużym, ale miłym zaskoczeniem. Co do końcowych wyników, to szczerze mówiąc kładłam się z niecierpliwością, widząc zbliżające się moje głosy do Pauliny. O wyniku jednak dowiedziałam się od siostry przed porannym treningiem. 

Opowiedz jak zaczęły się Twoje początki z pływaniem?

Pewnie podobnie jak w każdej innej pływackiej rodzinie – zaraziłam się od starszego rodzeństwa (śmiech). Jako mała dziewczynka bardzo bałam się wody. Kiedy zobaczyłam, że moja młodsza siostra uwielbia się bawić, nie boi się nurkować na głębokiej wodzie, byłam zazdrosna, że ona potrafi, a ja nie. Uległam w końcu braciom, którzy przełamali mój strach do wody.  „Żabą” jednak nauczyłam się pływać nad Soliną, kiedy to strasznie męczyłam Manuelę (starsza pływająca siostra - moja idolka), by nauczyła mnie pływać tym stylem. Tak zostało do dziś.  Musiałam przejść długą drogę, żeby się nauczyć, ale byłam zawsze pracowita i ambitna. Niektórzy mówili nawet, że aż za bardzo. Ja się jednak cieszę z poświęconego czasu. Krótko mówiąc, na basen zaczęłam uczęszczać wieku 4 lat – większość to oswojenie z wodą w formie zabawowej. Po dwóch latach zaczęłam pojawiać się na pływalni systematycznie i to chyba wtedy zaczęła się tak naprawdę moja przygoda ze sportem. 

Które z Twoich osiągnięć w roku 2015 dostarczyło Ci najwięcej radości?

Hm… Najwięcej radości przyniósł start na 200m stylem klasycznym na Letnich Mistrzostwach Polski i, mimo że przegrałam niewiele brązowy medal, to cieszył mnie bardzo wynik. Niestety to nie były te zawody i wiedziałam, że muszę to samo powtórzyć na OOM. Tu zawaliła chyba jednak głowa, może źle rozłożone siły… Było – minęło. Wciąż jednak myślę, gdzie popełniłam błąd... 

Na letnich mistrzostwach Polski seniorów uzyskałaś znakomity czas na 200m stylem klasycznym. Twój rezultat był lepszy od wymaganego wyniku na mistrzostwa świata juniorów. Niestety nie udało Ci się potwierdzić tego czasu na zawodach kwalifikacyjnych. Ciężko było pogodzić się z tą sytuacją?

Na pewno. Długo nie schodziła ze mnie złość. To do mnie nie docierało (zresztą dziś też nie bardzo umiem się z tym pogodzić). Wiedziałam, że stać mnie było na powtórzenie wyniku. Coś poszło nie tak. Po głowie chodziły mi różne sytuacje. Chciałam nawet odpocząć od pływania. Myślałam o tym bardzo poważnie. Rodzina i znajomi jednak nie pozwolili mi na poddanie się. Byli ze mną wtedy, kiedy ich najbardziej potrzebowałam. Organizowali mnóstwo wyjazdów, ciągle było coś do robienia. Dzięki nim przestałam o tym myśleć. Jednak, jak mówi stare przysłowie: „choć rany się goją, to blizny zostają”. Pomimo tego, zmotywowali mnie oni do dalszej walki, za co bardzo im dziękuję. Skończyło się na tym, że dla „oczyszczenia” głowy zmieniłam grupę treningową i szkołę. Taka szansa jednak już się nie powtórzy. Teraz trzeba będzie wskoczyć na dużo wyższy poziom, aby uzyskać minimum na zawody seniorskie. Na pewno będę walczyć. Wiem też, że zdobyty tytuł w tym plebiscycie zmotywuje mnie do dalszej pracy. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM!!! 

Życie pływaka jest pełne wyrzeczeń. Czy mimo tego udaję Ci się znaleźć czas na swoje inne pasje poza basenem?

No właśnie, pełno wyrzeczeń... Musiałam zrezygnować ze swoich innych pasji, jakimi były inne dyscypliny sportowe, wtedy kiedy pierwszy raz wyjechałam z domu.  Pomimo wielu rozczarowań nie żałuję. Staram się, w miarę możliwości, w wolnych chwilach aktywnie spędzać czas, spotykać się ze znajomymi, czytać książki. Prawie każdy weekend staram się spędzać w domu z rodziną. Dużo czasu poświęcam na sen, którego mi bardzo brakuje – mam dużo nauki, którą w związku ze zmianą szkoły muszę nadrobić. Jednak, pomimo żalu i bólu, nie żałuję. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo! Wstań i walcz. 

Jakie masz plany na 2016 rok?

Wiadomo, że marzeniem każdego sportowca są najwyższe cele. Jednak po tym wszystkim, co do tej pory przeżyłam, nie chce już z góry zakładać planów i celów. Ustalamy z trenerem do jakich zawodów się przygotowujemy i nie myślę o tym, co muszę osiągnąć, aby to zdobyć. Jestem zawodniczką, która  nie może myśleć o tym ile musi popłynąć i kalkulować, tylko dać z siebie wszystko starając się o jak najlepsze rezultaty. Na pewno będę się starać pokazać z jak najlepszej strony, bijąc życiówki na Mistrzostwach Polski w Lublinie oraz Szczecinie. Chciałam bardzo podziękować wszystkim, którzy oddali na mnie głos oraz pozdrowić wszystkich moich przyjaciół i rodzinę!