Wywiady

Paweł Słomiński – bardzo nie lubię niejasnych sytuacji.

Marcin Ryszka 2015-03-23 20:28

Jest Trener pierwszym szkoleniowcem w historii Polskiego pływania, który doprowadził reprezentanta naszego kraju do złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich. Mowa tu oczywiście o Otyli Jędrzejczak. Od tego czasu minęło już ponad 10 lat. Czy zdarza się Panu wracać myślami do tamtego okresu pańskiego życia?

Nie sposób nie wracać do takich chwil. Każdy człowiek, który mógł przeżyć takie wspaniałe momenty będzie o nich zawsze pamiętał i do nich wracał. Pamiętam wszystko, same przygotowania, zawody. Był to na pewno okres w moim życiu, który na zawsze zapadł mi w pamięć.

Od czerwca pod Pana okiem trenuje Radosław Kawęcki. Czy ciężko jest zacząć współpracę z tak utytułowanym zawodnikiem?

Zależy, co rozumiemy przez słowo ciężko. Jeśli chodzi o sam aspekt szkoleniowy to nie ma żadnego problemu. Jednak przy współpracy z zawodnikiem takiej klasy pojawiają się inne sprawy np. oczekiwania całego środowiska, czy opinii publicznej. Trener musi być przygotowany również do tego typu spraw. Myślę, że każdy szkoleniowiec, który wybrał sobie taki zawód chciałby mieć okazję prowadzić takich zawodników jak Otylia, Paweł Korzeniowski, czy Radek Kawęcki. Tylko podczas pracy z takimi zawodnikami można przeżyć tak wspaniałe chwile jak pamiętne igrzyska w Atenach.

Czy miał Pan okazję rozmawiać z poprzednim trenerem Radka Panem Jackiem Miciulem po tym jak Kawęcki przeniósł się do Warszawy?

Rozmawiałem z Jackiem zaraz po tym jak Radek podjął swoją decyzję. Ja bardzo nie lubie niejasnych sytuacji i uważam, że taka rozmowa była potrzebna. Przede wszystkim sytuacja wyglądała tak, że to zawodnik sam się do mnie zgłosił, a nie ja do niego. Gdybym nie zdecydował się na współpracę z Radkiem wcale nie jest powiedziane, że Radek nadal trenowałby z Jackiem. Wiem, że takie sytuacje niosą za sobą wielki bagaż emocji i one będą jeszcze na pewno bardzo długo, ale to nie może przeszkodzić nam we wspólnych relacjach z Jackiem oraz w dążeniu z Radkiem do celu

Jak podsumuje Pan pierwsze pół roku waszej współpracy?

Cóż, ciągle się poprawiamy, więc wszystko mam nadzieję idzie w dobrym kierunku. Radek jest zawodnikiem na wysokim poziomie światowym, ale ciągle z wielkim potencjałem, który można wykorzystać. Jest to pływak, który ma już 23 lata i odczuwa trudy tak żmudnego i nudnego sportu, jakim jest pływanie. Staram się w naszej współpracy zaplanować cały program tak, aby wykorzystać wszystkie atuty Radka, ale też poprawić te elementy, które pozostawiają wiele do życzenia.  Radek nie jest osobą kłótliwą, nie jest arogancki, ani zadufany w sobie. Lubi trenować, zdaje sobie sprawę z tego, dzięki jakiej pracy jest w tym miejscu co obecnie, także współpraca układa się nam bardzo dobrze.

Czy doświadczenie z pracy z takimi zawodnikami jak Korzeniowski i Jędrzejczak przydaje się trenerowi, na co dzień?

Oczywiście. Człowiek uczy się całe życie, tak samo trener. Doświadczenie z pracy z Otylią i Korzeniem na pewno przydaje mi się teraz bardzo. Radek realizuje bardzo podobny trening, co zawodnicy wymienieni wcześniej, podobne zadania, podobną objętość treningu. Doświadczenie w zawodzie trenera jest bardzo ważne.

Odpowiedział już Pan częściowo na te pytanie, ale Paweł i Otylia największe swoje sukcesy osiągali w stylu motylkowym. Jędrzejczak drugi medal olimpijski zdobyła na 400m stylem dowolnym. Teraz prowadzi Pan Mistrza Świata w stylu grzbietowym. Czy jego trening różni się znacząco od treningów delfinistów, czy kraulistów? 

Nie różni się specjalnie, co do środków i metod treningowych, które w treningu wykorzystujemy. Kawęcki nie jest tak wszechstronnym zawodnikiem jak Jędrzejczak, czy Paweł Korzeniowski. Ja oczywiście chciałbym, aby ścigał się również w innych konkurencjach na takim poziomie jak w stylu grzbietowym, ale niestety tak nie jest. W samym treningu natomiast Radek pływa bardzo dobrze innymi stylami. Bardzo lubi urozmaicać trening. Często realizuje główne zadania pływając stylem zmiennym.

Jak wyglądają wasze przygotowania do nadchodzącego sezonu?

Wygląda to zupełnie inaczej niż w czasach pracy z Oti czy z Korzeniem. Opieramy się głównie na treningach realizowanych w Warszawie. Pływamy na obiektach AWF i Warszawianki. Zdaję sobie jednak sprawę, że rok olimpijski będzie wymagał urozmaicenia treningów, a co za tym idzie częstszego podróżowania po świecie. Teraz koncentrujemy się na Mistrzostwach Świata w Kazaniu. Wyjedziemy na kilka krótkich zgrupowań, ale główna praca zostanie wykonana w Warszawie.

Co myśli Pan o zasadzie, że polscy reprezentanci mają tylko jedną szanse wypełnienia minimum na docelową imprezę?

Całkowicie się zgadzam z taką filozofią myślenia. Sztuka przygotowania formy dokładnie na dany moment jest czymś, czego powinniśmy się uczyć cały czas. Myślę, że zawodnicy, którzy mają realne szanse na wypełnienie minimum po pierwsze mają dostosowane programy treningowe do tego startu, po drugie są tego wszystkiego świadomi, a po trzecie są wstanie to zrobić. Główne imprezy pływackie trwają kilka dni. Podczas nich zawodnik ma tylko kilka szans zaprezentować wszystko to, co w danej chwili ma najlepsze, więc błędem jest rozciąganie w dłuższym czasie możliwości wypełnienia minimum. Zresztą, jeśli chodzi o mistrzostwa Świata w Kazaniu kilka dni po letnich Mistrzostwach Polski zawodnicy, którym zabrakło nie wiele będą mogli wystartować w zawodach Mare Nostrum. Pamiętam, że podobna sytuacja miała miejsce przed igrzyskami w Pekinie i w tym drugim terminie nikt nie wypełnił minimum. Kto jest naprawdę dobry będzie wstanie przygotować szczyt formy na konkretny termin tak jak robi to cały świat i uzyskać kwalifikację podczas wyznaczonych zawodów.

Jakie łączą Pana relacje z jedyną mistrzynią olimpijską w historii polskiego pływania?

Na pewno nie takie jak kiedyś. Otylia realizuje wiele swoich spraw, angażuję się w wiele akcji. Ja mam mnóstwo różnego rodzaju spraw na głowie i koncentruje się na swoim życiu zawodowym i prywatnym.

Czy myśli Pan, że doświadczenie takich zawodników jak Otylia można wykorzystywać w różnego rodzaju akcjach promocyjnych, czy w planowaniu przygotowań do głównych imprez pływackich?

Oczywiście, że tak. Jestem zdania, że taka osoba, ze swoim nazwiskiem, mogłaby dla polskiego pływania zrobić bardzo wiele. Jeśli Otylia była by zainteresowana taką współpracą, a kilkukrotnie rozmawialiśmy na ten temat, to można by wykorzystać jej wiedzę, czy wizerunek w bardzo dobry sposób.

Zmieniając trochę temat chciałem zapytać jak ocenia Pan poziom pływania w Polsce?

Myślę, że nie mamy wielkich powodów do radości. Mamy trzech zawodników światowej klasy, którzy przywożą nam medale z głównych imprez, a za nimi jest wielka dziura i następców nie widać. Totalna flauta jest w pływaniu kobiecym, gdzie po za Olą Urbańczyk, która odnosi sukcesy na krótkiej pływalni i próbującej nawiązać rywalizacje z europejską czołówką Ali Tchórz nie mamy nikogo. Myślę, że czynników takiej sytuacji jest kilka. Przede wszystkim młodzież nie garnie się w dzisiejszych czasach do sportu, tak jak było to kilka lat temu.
Dzieciaki, które sport uprawiają, nie są zainteresowane tak monotonnym i żmudnym sportem, jakim jest pływanie i dlatego znajduję się ono gdzieś na samym końcu ich atrakcji. Trzeba robić wszystko, żeby szukać talentów. Myślę, że pomoże w tym realizowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki wg. stworzonego przez Polski Związek Pływacki programu projekt „Umiem pływać”. Realizowany w wielu miastach daje nadzieję na poprawę sytuacji jednak jest to póki, co „pieśń przyszłości”.
Kolejną sprawą mającą wpływ na poziom pływania w Polsce w mojej ocenie jest zmiana mentalności zawodników i trenerów, jeśli chodzi o sam trening. Panuje przeświadczenie, że trzeba mało pływać i można robić wyniki. Moim zdaniem nie można i jeśli ktoś przyjrzy się najlepszym polskim zawodnikom takim jak Radek Kawęcki czy Paweł Korzeniowski, i temu, z jakiego oni treningu „wyszli” to dojdzie do wniosku, że w życiu swoje trzeba przepłynąć.
Teraz zawodnicy chcą pływać mało, chcą pływać intensywnie. Najlepiej to większość pracy zrobić na lądzie a w wodzie to za przeproszeniem piętę zamoczyć. Tak się po prostu nie da. Trzeba zrealizować ciężki, żmudny trening i na tej postawie można osiągnąć wyniki. Myślę, że trochę może temu zaprzeczać Konrad Czerniak, ale on na początku swojej kariery u Ryśka Kowalczyka również przepłynął odpowiednią dawkę kilometrów.
Zawodnicy z czołówki krajowej jak Wojdak i Poprawa również ciężko pracują z Przemkiem Ptaszyńskim w Oświęcimiu. Jestem zdania, że samym talentem nie dojdzie się do medalu światowych imprez.
 

Przechodząc do tematu kadry, co myśli Pan o objęciu przez trenera Gęgotka stanowiska trenera koordynatora do Igrzysk w Rio?

Życzę mu powodzenia. Osobiście wysyłam na zgrupowania swoich zawodników. Jestem zdania, że szkolenie centralne jest dobrym sposobem przygotowania zawodników do rywalizacji na najwyższym poziomie. Na takich zgrupowaniach zawodnicy dają z siebie więcej niż podczas treningów w klubie. W klubie często są różne tłumaczenia, a tu nauka, a tu się nie chcę, a tu jeszcze coś innego. Myślę, że przy dobrym systemie szkolenia z zawodników posiadamy możemy mieć naprawdę pociechę. Inna sprawa, że Piotrek to trener, za którym nie stoją spektakularne osiągnięcia i dokonania. Jest młody, musi udowodnić swoją wartość. Mam nadzieję, że polskie pływanie będzie miało w osobie Piotra kolejnego zdolnego szkoleniowca.

Kończąc naszą rozmowę, czego można życzyć trenerowi i Radkowi na te najbliższe miesiące do Kazania?

Przede wszystkim zdrowia. Radkowi i mnie. Oczywiście bardziej Radkowi. Jeśli on będzie zdrowy, to wykonamy zaplanowaną pracę i myślę, że wtedy możemy być spokojni o wyniki.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję również i pozdrawiam wszystkich fanów pływania w Polsce.